Garderoba legendarnej redaktor naczelnej włoskiego „Vogue’a” trafiła na wystawę
Franca Sozzani uwielbiała szokować, zwykle jednak w słusznej sprawie. Zanim jeszcze branża modowa zaczęła mówić o inkluzywności, ona poświęcała cały numer czarnoskórym modelkom, promowała coś, co dziś hucznie nazywamy „body positiv”, z przymrużeniem oka pokazywała pęd za chirurgicznie poprawionym ciałem idealnym. Moda i fotografia służyły jej również do poruszania tematów istotnych społecznie. Zainspirowana wyciekiem ropy w Zatoce Perskiej uznała za słuszne, aby poświęcić temu sesję. Zdjęcia modelki odzianej w czarną sukienkę z piór, leżącej na skałach w kałuży z ropy, były szeroko komentowane i krytykowane. Oburzonym odpowiadała krótko: „Przekaz jest jasny, powinniśmy bardziej dbać o środowisko. Inspiracje czerpiemy z życia, z tego co nas otacza, nie ma w tym nic politycznego. Posługując się obrazem przekazujemy wiadomość” - tłumaczyła naczelna włoskiej edycji „Vogue’a”.
Jej bezkompromisowa postawa i podążanie wbrew temu co należy co jest dobrze widziane, uczyniły ją jedną z najbardziej docenianych i wpływowych kobiet w świecie mody. Tym większą stratą była jej śmierć w 2016 roku. Sozzani zmarła w wieku 66 lat po przegranej walce z rakiem płuc. Po sześciu latach fundacja jej imienia postanowiła przypomnieć postać tej wybitnej redaktorki i zorganizowała w Mediolanie wystawę jej imponującej garderoby. Po jej zakończeniu, czyli po 30 października, niektóre stylizacje Sozzani zostaną wystawione na sprzedaż.
„W swoim stylu miała dwa okresy: pierwszy bardzo surowy, nieco androgyniczny. Często przychodziła do redakcji w ciemnych, zwężanych spodniach i białej, szerokiej koszuli. Potem zmieniła styl. Około 2010 roku, co zbiegło się z jej większą medialną ekspozycją, zaczęła nosić bardziej kobiece, zróżnicowane, kolorowe, kwieciste stroje. Uwielbiała łączyć elementy vintage ze współczesnymi rzeczami. Co prawda zmieniła styl, ale nigdy osobowość” - wspomina w rozmowie z "Vogue" siostra, Carla Sozzani. To właśnie stroje z tego drugiego okresu można podziwiać na wystawie. Kolekcja obfituje w kreacje od Prady, Yves Saint Laurent, Gucci, Valentino, Miu Miu, dodatki Fendi, Louis Vuitton i buty od Manolo Blahnika. Niektóre to perełki, które Sozzani znajdowała w sklepach vintage i na pchlich targach. „To jak odkrywanie zabytkowego dzieła. To magiczna chwila, tworzysz swój własny, niepowtarzalny styl” - tak mówiła o swojej pasji do wszelkich staroci.
„Wśród przedmiotów na sprzedaż są sukienki Azzedine Alaia szyte na jej miarę, spódnice Valentino, sukienki Prady i Saint Laurent” - wymienia Carla Sozzani. Poza elementami garderoby na sprzedaż przeznaczono kilka dzieł sztuki i fotografie z prywatnej kolekcji jej siostry, podpisane przez artystów, których uwielbiała, w tym Vanessę Beecroft, Petera Lindbergha, Matsa Gustafsona, Stevena Meisela i Takashi Murakamiego. Cały dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na rzecz Franca Sozzani Fund, funduszu, który wspiera klinikę genomiki prewencyjnej przy Harvard Medical School. (PAP Life)
mdn/ gra/