Schetyna: sprawa Odry ujawnia brak dobrej koordynacji i złe funkcjonowanie państwa
Zdaniem Schetyny, katastrofa na Odrze, to problem zarówno ekologiczny jak i polityczny. "Ekologiczny, bo nie wiemy, jakie są przyczyny i jakie będą konsekwencje tego, co się dzieje. Natomiast polityczny, bo ta sprawa ujawnia brak dobrej koordynacji i złe funkcjonowanie państwa, brak skuteczności administracji rządowej, brak dobrej współpracy między rządem a samorządem (...). To jest egzamin niezdany, oblany" - ocenił.
Jak zaznaczył, w sytuacjach kryzysowych kluczowa jest współpraca między instytucjami rządowymi a także z samorządem. "Nikt pojedynczo tej sprawy nie załatwi. Tego zabrakło od pierwszych dni i teraz są tego konsekwencje" - stwierdził Schetyna.
Pytany o to, czy decyzja o dymisji Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka w związku z sytuacją na Odrze nie była zbyt pochopna, Schetyna podkreślił, że "nie wie, jakie głowy powinny spaść, bo ciągle nie wiadomo, jakie są przyczyny i jak ta sprawa była prowadzona". "Ja mógłbym powiedzieć: minister klimatu i środowiska, minister infrastruktury natychmiast do dymisji. Mógłbym powiedzieć do dymisji konkretne osoby. Ale chcę wiedzieć, jakie są przyczyny i co zawiodło" - mówił Schetyna.
Jego zdaniem, rząd "ustawia sprawę politycznie". "Widzimy wszyscy, że to jest efekt rozgrywek wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, że ktoś jest wskazany przez kolegę, a ktoś jest z innego środowiska politycznego i oni ze sobą rywalizują. To mnie po prostu nie interesuje, bo oni są urzędnikami państwowymi, ja nie oczekuję od nich partyjnej aktywności, tylko skuteczności urzędnika państwowego" - zastrzegł polityk PO.
Schetyna zapewnił, że nie pozwoli "przejść sprawie do lamusa". "Jestem umówiony w urzędzie wojewódzkim, tak jak posłowie i senatorowie Koalicji Obywatelskiej, we wszystkich odrzańskich województwach, po to, żeby pokazać, że nie damy schować tego problemu pod dywan" - podkreślił.
Przypomniał, że wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska z Dolnego Śląska od 28 lipca informowali o problemie. "Te wszystkie pisma znalazły się na biurku Generalnego Inspektora Ochrony Środowiska. A premier dowiedział się o sprawie 10 sierpnia. To jest pytanie, co się nie działo przez te 9 dni, że państwo na tym najwyższym poziomie nie miało wiedzy o sprawie?" - pytał były szef PO.
"Urzędnicy państwowi nie mogą bać się podejmowania decyzji. A nie widzę możliwości, jaki jest powód, że ta informacja, którą otrzymał Generalny Inspektor Ochrony Środowiska (...) na początku sierpnia nie trafiła na poziom Ministerstwa Klimatu czy kancelarii premiera. To jest niewytłumaczalne. Ta osoba, która zaniechała podjęcie tej decyzji, musi za to odpowiedzieć" - ocenił.(PAP)
autor: Iwona Żurek
iżu/ mrr/