Bieszczady/ Kilka razy interweniowali ratownicy GOPR w długi weekend
Jak poinformowali we wtorek bieszczadzcy ratownicy, długi sierpniowy weekend należał do "prawie spokojnych".
W piątek ratownicy uczestniczyli w poszukiwaniach kobiety w rejonie Targowisk. Kobieta chciała popełnić samobójstwo. Na szczęście została w porę odnaleziona przez psa Raptusa i jego opiekuna - przewodnika GOPR.
Pozostałe interwencje ratowników miały miejsce w niedzielę.
"W nocy z soboty na niedzielę wpłynęło zgłoszenie ok. godz. 2.15 od pracownika Bieszczadzkiego Parku Narodowego, że na parkingu w Wołosatem jest osoba poszkodowana, która brała udział w bójce. Ma obrażenia i dziurę w brzuchu po zadaniu ciosu nożem" – poinformowali ratownicy. Na miejsce wezwano również policję oraz załogę karetki, która przewiozła mężczyznę do szpitala.
W niedzielę po południu ratownicy z Cisnej interweniowali w rejonie Dużego Jasła, gdzie była kobieta po zasłabnięciu i krótkotrwałej utracie przytomności. "Do zdarzenia zadysponowano również załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jak się okazało kobieta doznała udaru mózgu" – napisali ratownicy w komunikacie.
Kolejne dwie interwencje dotyczyły kobiet, które złamały nogi. Najpierw ratownicy wyjeżdżali po turystkę w rejon Przełęczy Wyżniańskiej, potem druga kobieta złamała nogę na szlaku z Wielkiej Rawki do Ustrzyk Górnych.
Ratownicy z Cisnej pomagali w niedzielę również kobiecie z urazem kolana, która wędrowała szlakiem ze szczytu Smerek do Kalnicy.
Ostatnia interwencja podczas długiego weekendu dotyczyła zagubienia się czterech osób w rejonie Przełęczy Orłowicza. "Jak się okazało turyści w okolicy wiaty zamiast żółtym szlakiem kontynuować marsz do Wetliny, poszli końskim szlakiem. Ponieważ w tym czasie ratownicy równolegle prowadzili trzy akcje zostali oni poinstruowani, by wrócić tą samą drogą, którą szli aż do wiaty i tam prawidłowo skręcić na szlak" – napisali ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR.(PAP)
Autor: Wojciech Huk
huk/ mark/