Przemysł zbrojeniowy: chcemy rozwijać produkcję, uczestniczyć w dostawach z zagranicy
Jednym z tematów konferencji rozpoczętej we wtorek w Warszawie był wpływ ustawy o obronie ojczyzny oraz zapisanego w niej wzrostu liczebności armii i wydatków obronnych na zamówienia w krajowych spółkach zbrojeniowych.Szef Agencji Uzbrojenia płk Artur Kuptel powiedział, że choć reforma systemu pozyskiwania sprzętu wojskowego "nie była bezpośrednio ukierunkowana" na rozwój przemysłu, lecz na usprawnieni dostaw, to dla niego jako szefa AU "pierwszym źródłem" jest przemysł polski. Dodał, że nowe warunki, stworzone po zmianie systemu pozyskiwania sprzętu wojskowego, poprawiły współpracę wojska i przemysłu.
Zastrzegł, że choć nie wszystkie zamówienia można składać w krajowych zakładach, to wprowadzono zasadę, że równolegle z zakupami za granicą można uruchamiać programy rozwojowe opracowania analogicznych systemów w kraju, co wcześniej wykluczono jako duplikowanie gotowych rozwiązań. Istota tego podejścia - dodał Kuptel - polega na tym, "byśmy mogli jak najwięcej wytwarzać w naszym przemyśle". Dodał, że Agencja Uzbrojenia stara się, by także w przypadku kontraktów zagranicznych polscy wytwórcy znaleźli się w łańcuchu dostaw.
Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek wyraził przekonanie, że ustawowy wzrost wydatków na wojsko przełoży się na rozwój przemysłu, także poprzez zwiększenie zamówień w już realizowanych programach. "Wiedząc, że siły zbrojne będą liczniejsze, będą wymagały większych ilości sprzętu, opracowaliśmy plan - już go realizujemy" - powiedział.
Wśród rodzajów broni, której produkcja ma być zwiększona, wymienił przenośne zestawy przeciwlotnicze Piorun i karabinki Grot. Zapowiedział uruchomienie linii produkcyjnej amunicji mało- i średniokalibrowej. "Mamy świadomość, że przyszły rok będzie rokiem Borsuka" - dodał, nawiązując do programu nowego bojowego wozu piechoty pod tą nazwą. Dodał, że PGZ zabiega, by jej spółki uczestniczyły jako dostawcy także w programach, w których głównym wykonawcą jest podmiot zagraniczny.
"Pandemia pokazała, że nie potrzeba wojny, by łańcuchy dostaw zostały nadwerężone. Konflikt na Ukrainie pokazuje, jak ważny jest lokalny przemysł dla bieżącego utrzymania zdolności" - zaznaczył Chwałek. Zauważył, że - jak pokazuje wojna na Ukrainie - zakłady zbrojeniowe są jednym z pierwszych celów napastnika, dlatego umieszczenie ich poza zasięgiem broni potencjalnego agresora zwiększa szanse na niezakłócone dostawy.Wiceprezes Grupy WB - największej prywatnej firmy zbrojeniowej w Polsce, produkującej m.in. drony i systemy łączności - Adam Bartosiewicz stwierdził, że "jeśli chodzi o nowoczesne technologie, mamy w Polsce wiele rzeczy, których nie musimy się wstydzić".
"Huta Stalowa Wola to dziś firma, z której wszyscy jesteśmy dumni, ale pamiętam czasy, kiedy przetrwanie HSW jako producenta sprzętu wojskowego wisiało na włosku" - mówił. Dodał, że przetrwanie HSW zawdzięcza "garstce ludzi", w tym wojskowym, którzy mieli wizję nowoczesnej artylerii. Podkreślił, że to właśnie głównie artyleria "niszczy dziś na Ukrainie rosyjskie zagony pancerne".Porównał koszty opracowania podobnych systemów zarządzania walką w USA i Polsce - 90 mln dol. i 5 mln zł - podkreślając, że "niewielkimi środkami jesteśmy w stanie budować nowoczesność w polskiej armii". Dodał, że coraz lepiej układa się dialog między wojskiem a przemysłem.
"Mamy czasy, kiedy to, co robimy, zaczęło być postrzegane jako ważne i potrzebne. Obecny czas mimo całego dramatyzmu budzi pewną nadzieję, że w końcu zerwiemy z paradygmatem: najmniej ważne, co kupimy, ważne od kogo" - mówił.
Janusz Noga, prezes Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowego Telesystem Mesko - firmy produkującej m.in. systemy naprowadzania do pocisków Piorun - podkreślił, że skonstruowanie tego pocisku było możliwe dzięki utrzymaniu zespołów specjalistów, którzy pracowali nad wcześniejszym pociskiem Grom. Wyraził przekonanie, że większy udział wydatków obronnych w PKB pozwoli zwiększyć zamówienia.
Do głównych wyzwań zaliczył płynne przechodzenie od fazy projektowania do produkcji, by nie marnować pieniędzy i czasu na odtwarzanie zdolności wytwórczych po zakończeniu projektu badawczego. Według Nogi "warto budować polskie programy, nawet gdyby miały dłużej trwać", np. opracowania własnych systemów przeciwpancernych i rakiet o większym zasięgu.
Prezes należącego do koncernu Lockheed Martin i wytwarzającego m.in. śmigłowce Black Hawk PZL Mielec Janusz Zakręcki przekonywał, że składanie zamówień w krajowym przemyśle nie tylko zwiększa bezpieczeństwo dostaw, ale pozwala na prace rozwojowe. Zwrócił uwagę, że zyski z eksportu powalają zwiększać nakłady na produkcję na rynek wewnętrzny. Wyraził zadowolenie z wprowadzonego przez ustawę o obronie ojczyzny mechanizmu finansowania zakupów dla wojska także spoza budżetu.
Dodał, że w ustawie "kilku rzeczy brakuje" - np. przepisów o wsparciu eksportu o procedurze podobnej do amerykańskiej procedury FMS, stosowanej przy międzyrządowych kontraktach na sprzęt używany przez wojska USA.(PAP)
autor: Jakub Borowski
brw/ godl/