Julianna Marguiles odpowiedziała tym, którzy uważają, że nie powinna grać lesbijki
Julianna Marguiles, która prywatnie jest żoną prawnika Keitha Lieberthala i mamą 13-letniego syna, zaznaczyła, że rozumie tych, którzy twierdzą, że aktorka ze środowiska LGBTQ+ lepiej zagrałaby taką właśnie postać. Potem jednak zaczęła bronić swojej decyzji o przyjęciu roli Laury Peterson, która w drugim sezonie „The Morning Show” nawiązuje bliższą znajomość z graną przez Reese Witherspoon dziennikarką Bradley Jackson. „W stu procentach rozumiem, że nie mogłabym zagrać postaci innej rasy. Ale jestem aktorką i powinnam móc wcielać się w różne postaci. Kwestia ich seksualności nie ma dla mnie znaczenia. Myślę to samo o gejach wcielających się w postaci hetero. Chcecie mi powiedzieć, że dlatego że jestem matką, nigdy nie będę mogła zagrać postaci, która nigdy nie miała dziecka? Albo że jeśli samej nie jest się mężatką, to nie można zagrać zamężnej kobiety?” – stwierdziła Marguiles.
Na tym jednak nie skończyła. „Trzeba być ostrożnym, gdy wyznacza się takie granice. Jesteśmy aktorami. Orientacja seksualna postaci nie powinna mieć znaczenia, jeśli chodzi o wcielanie się w daną rolę. Co innego, jeśli chodzi o rasę bądź płeć. W tej kwestii zgadzam się w 100 procentach” – dodała w rozmowie z programem „CBS Mornings”.
Showrunnerka serialu „The Morning Show” w rozmowie z „The Hollywood Reporter” opowiadała wcześniej, że rozważała zatrudnienie do roli Laury aktorki homoseksualnej. „Proces castingu zależy jednak od tak wielu czynników Bardzo dbam o kwestię ekranowej reprezentacji i czuję, że to sprawa, nad którą wszyscy powinniśmy popracować” – powiedziała. (PAP Life)
kal/ gra/