Ireneusz Czajkowski to motorniczy z wieloletnim doświadczeniem w komunikacji miejskiej. Od lat jest też ratownikiem wodnym. Choć nigdy nie pracował zarobkowo w ten sposób, to jednak nieraz zdarzyło mu się pilnować akwenów.

"To już moja czwarta akcja ratownicza w życiu. Jednak pierwsza odkąd pracuję jako motorniczy. Dwa razy ratowałem życie osób kąpiącym się i raz udzielałem pomocy obcemu człowiekowi, który zasłabł na ulicy" - powiedział Ireneusz Czajkowski.

Ostatnią akcję ratowniczą motorniczy przeprowadził na początku października. Tego dnia prowadził tramwaj na linii numer dwa. Na wysokości przystanku przy ul. Kościuszki w Olsztynie jedna z pasażerek zasłabła i straciła przytomność. W wyniku uderzenia w głowę zaczęła krwawić.

"Gdy prowadzę tramwaj, cała moja uwaga skupia się na tym, żeby bezpiecznie dowieźć pasażerów na miejsce. Dlatego o tym, że w tylnej części pojazdu doszło do zasłabnięcia pasażerki dowiedziałem się, gdy ktoś zapukał do mojej kabiny. Zatrzymałem tramwaj, skontaktowałem się z dyspozytorem ruchu i ruszyłem do akcji" - relacjonował.

Gdy motorniczy podszedł do pasażerki, była ona nieprzytomna. Mając doświadczenie w zakresie udzielania pomocy, podjął akcję ratowniczą. Szybko nadjechał też na pomoc dyspozytor ruchu z MPK Grzegorz Daliga. On także przyłączył się do reanimacji kobiety.

Kobiecie przewrócono czynności życiowe. Została przekazana karetce pogotowia, która zabrała ją do szpitala. Ratownicy podkreślili, że pierwsze minuty mają często kluczowe znaczenie przy ratowaniu życia.

We wtorek prezydent Piotr Grzymowicz podziękował obu pracownikom olsztyńskiego MPK.(PAP)

Autor: Agnieszka Libudzka

ali/ jann/