Kosiniak-Kamysz dla "DGP": musimy się odróżniać od reszty opozycji
Jestem za tym, żeby kopalnia Turów działała, bo nie możemy sobie pozwolić na wyłączenie tego źródła energii. To byłoby podwojenie importu energii, który dziś wynosi ok. 10 proc. - mówi lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany przez dziennik o nałożenie przez Trybunał Sprawiedliwości UE - na wniosek Czech - środków tymczasowych w postaci nakazu wyłączenie pracy kopalni.
Kosiniak-Kamysz zwraca uwagę w rozmowie z gazetą, że produkcja Turowa to jest 7 proc., "czyli gigantyczne wydatki". "Już jest wzrost cen energii, trzeba by za to płacić dużo więcej" - uważa. I pyta: co rząd zrobił od maja, żeby dojść do porozumienia z Czechami? "Czemu nie zawarł porozumienia z kilkoma miejscowościami po stronie czeskiej?" - zastanawia się. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza "to grzech zaniechania, zaniedbania, brak chęci do negocjacji".
Na stwierdzenie "DGP", że nie powinniśmy wykonywać tych środków tymczasowych, lider ludowców wskazuje: "Nie możemy ich wykonać, bo to zagraża bezpieczeństwu energetycznemu". Jego zdaniem teraz należy: "Jechać do Pragi, a nie obrażać się! I negocjować tak, by było dla wszystkich optymalnie".
Na pytanie dziennika, czy w projekcie nowej centroprawicy widzi miejsce dla lidera Polki 2050 Szymona Hołowni Kosiniak-Kamysz odpowiada: "Jeżeli będzie chciał utrzymać swoją podmiotowość, to dużo ciekawsza jest dla niego współpraca z nami niż z kimkolwiek innym. Bo tu nie ma takich zapędów do konsumpcji, wchłonięcia mniejszych podmiotów". Dodaje, że duże partie mają takie zapędy.
Jak wskazuje w rozmowie z gazetą lider ludowców, na opozycji będą dwa bloki: "Platformy i lewicy oraz centroprawica".
"My dziś jesteśmy wrzucani do jednego worka z PO i lewicą jako część tzw. totalnej opozycji, ale w wielu sprawach mamy odrębne zdanie, którego nie słychać, bo PO czy lewica występują w mediach jako reprezentanci całej opozycji. Dlatego musimy się odróżniać" - stwierdza Kosiniak-Kamysz w rozmowie z dziennikiem. (PAP)
maja/ itm/