Czarna passa Dowborów z samochodami wciąż trwa
„Słuchajcie, to się w głowie nie mieści. Jak niektórzy z was wiedzą, po pierwsze ukradli nam samochód. Po drugie, w ostatni piątek nasz drugi samochód, który był kupiony tylko i wyłączne po to, żeby jeździć na wakacje, żeby Asia była bezpieczna, żeby dzieci były bezpieczne, żeby się dobrze pakował, żeby można było mieć hak do wożenia przyczepy albo łódki, zepsuł się. Ni stąd, ni zowąd, przestała działać skrzynia biegów. Cała drama była wokół tego” – Maciej Dowbor relacjonuje na InstaStories swoje najnowsze perypetie.
Dziennikarz otrzymał w końcu diagnozę dotyczącą tego, co jest przyczyną awarii. „Mianowicie trzeba wymienić element skrzyni biegów - taką gałkę, pierdółkę, która nawet nie jakoś strasznie droga. Ale okazuje się, że niestety, taka część jest niedostępna w Polsce i trzeba sprowadzać ją ze świata, i trzeba czekać na to cztery tygodnie. A my niebawem wyjeżdżamy na urlop, na który – przypominam – specjalnie kupiliśmy ten samochód. Więc jest zaje******” – puentuje sytuację nie do pozazdroszczenia, w której się znalazł.
Dla Dowborów mogą to być już kolejne z rzędu wakacje w cieniu motoryzacyjnych zgryzot. „W zeszłym roku przed wyjazdem mieliśmy mały problemik z naszym poprzednim samochodem i trzeba było jechać pożyczonym busem. Było bardzo fajnie, ale trzeba było go pożyczyć” – wspomina. „Ciekawe, czy w tym roku uda nam się w końcu pojechać swoim samochodem” – zastanawia się gwiazdor.
Te kłopoty to i tak nic w porównaniu z tym, co spotkało Dowborów w 2015 roku. Mieli wtedy polecieć do Tajlandii. Nie wpuszczono ich jednak do samolotu, bo Maciej Dowbor popełnił błąd w nazwisku córki, kupując dla niej bilet. Zamiast Dowbor wpisał Koroniewska. Stracili wtedy bardzo dużo pieniędzy. (PAP Life)
ag/ moc/