Katarzyna Glinka tłumaczy się ze swojego postu o nieuczciwych fachowcach
Złość jest złym doradcą. Dowodzi tego niedawny wpis Katarzyny Glinki, która z powodu zdenerwowania nie poradziła sobie z prostym zadaniem influencerskim. Niefrasobliwie wymyśliła, że aby polecić jakąś firmę, trzeba zmieszać z błotem całe środowisko ludzi, którzy parają się remontami. Tym sposobem marka, którą starała się wypromować, siłą rzeczy została uznana przez jej followersów za oszukańczą.
Przypomnijmy ten pierwszy kuriozalny, a przy tym – sądząc po użyciu wielu dużych liter - dramatyczny wpis Glinki. „Temat, który MUSZĘ PORUSZYĆ bo mnie normalnie roznosi (…)”. Jestem na etapie składania ofert rożnym firmom i przyznam, że szlag mnie trafia kiedy przychodzą propozycje kompletnie z dupy!!! Rekordową wycenę dostałam od firmy, która chciała mi sprzedać schody - za wykonanie podstopni krzyknęli bagatela 100 tys. złotych” - napisała rozwścieczona aktorka. Glinka uważa, że „cena z d…” wynika z faktu, iż jest celebrytką. Trzeba jej wierzyć na słowo, bo nie opublikowała dowodu na to, że taki kosztorys (faktycznie absurdalny w odniesieniu do mieszkania) powstał.
Post o nieuczciwych wykonawcach, którzy chcieli ją naciągnąć, bo jest znana, Glinka zilustrowała zdjęciem, na którym pozuje z mężczyzną. Fotografia powstała w sklepie z artykułami wyposażenia wnętrz. Część obserwatorów aktorki uznała, że pan na zdjęciu to krytykowany przez Glinkę nieuczciwy fachowiec. Dlatego aktorka postanowiła wyjaśnić zamieszanie. „SPROSTOWANIE!!! Wczoraj na wallu wrzuciłam zdjęcie z właścicielem SUPER PROFESJONALNEJ FIRMY!!! Pisałam o nich pod koniec posta - jednak niestety dostałam informację, że nie wszyscy przeczytali tekst do końca i uznali, że uśmiecham się na zdjęciu uroczo pozując na wspólnym zdjęciu z kimś o kim mam złe zdanie. Z tej współpracy jestem BARDZO ZADOWOLONA i o takich firmach będę często pisała, bo mam od Was informację, że spotykacie się z podobnymi problemami” - napisała.
Pierwsze kroki Glinki w roli influencerki branży budowlano-wnętrzarskie nie były udane, ale nikt nie twierdził, że to jest proste zajęcie. (PAP Life)
pba/ gra/