Hołownia: jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe, nie będzie nakładania zobowiązań
W porannym wywiadzie dla TVN24 zapewnił, że od początku obecności w polityce mówił, że nie będzie nakładania ram prawnych, czy programowych i w ruchu nie będzie dyscypliny partyjnej w sprawach światopoglądowych.
"Czym innym jest decyzja w sprawie 14. emerytury, czy 500 plus, a czym innym w tak dramatycznej i przejmującej jak kwestia aborcji" - tłumaczył.
Prowadzący pytał o wypowiedź z 2013 r., gdy Hołownia mówił, że "wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji nie jest w naszym kraju póki co realne, trzeba więc ratować sytuację krok po kroku". Wówczas na pytanie, czy projekt zakazu aborcji w przypadku wady płodu, to dobry pomysł odpowiedział, że "bardzo dobry" i potwierdził, że gdyby był posłem "bez chwili wahania" podniósłby za nim rękę.
Hołownia przypomniał, że wówczas - w 2013 r. - wypowiadał się jako publicysta, a obecnie jest politykiem, "który chce wziąć odpowiedzialność za kraj, w którym ludzie myślą również inaczej, niż on sam myśli". Zapewnił jednak, że od chwili wejścia do polityki nie ma żadnej niespójności w tym, co deklaruje.
"Nie znajdzie pan ani jednej niespójności w moim stanowisku. W tej sprawie uważam, że jeżeli ja mam poglądy konserwatywne w sprawie aborcji - tego nie kryję - jedyną metodą ich wdrażania, jaką widzę, jest cierpliwe i spokojne troszczenie się, przekonywanie, budowanie tak opiekuńczego i wspierającego państwa, żeby pomagało ludziom podejmować dobre decyzje w trudnych sytuacjach" - mówił.
Zaznaczył, że obecnie zagłosowałby inaczej, niż jako publicysta mówił to osiem lat temu tylko dlatego, że zobaczył jak bardzo niektórzy politycy - w tym szef PiS wicepremier Jarosław Kaczyński, ale nie tylko, "zinstrumentalizowali ten problem, ten dramat, to ludzkie cierpienie".
"Jak z cywilizacji życia, którą mają na językach, zrobili więcej łez i cywilizacji śmierci. I w tej sytuacji moje zdanie jest niezmienne od momentu początku kampanii prezydenckiej, i tak właśnie zamierzam się zachować" - powiedział.
"Uważam, że należy wrócić do status quo ante, czyli do tego stanu, który był w 1993 roku, jak najszybciej zorganizować panel obywatelski, który napisze pytania albo pytanie referendalne i jak najszybciej zrobić nowe wybory, żeby przez następny Sejm przeprowadzić referendum, w którym Polacy - w tym i ja - wypowiedzą się, co na ten temat myślą" - powiedział w TVN24 Hołownia.
"A ten wynik dla mnie i dla wszystkich powinien być wiążący" - dodał.
Dopytywany, czy czyli - gdyby dziś miał decydować o tym - to zagłosowałby za przywróceniem tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r. odparł, że tak. "Tak, tak bym zagłosował" - zapewnił.
Przepisy antyaborcyjne w Polsce zostały zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października ub. roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, określana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK 27 stycznia.(PAP)
autor: Aleksander Główczewski
ago/ itm/