Zaczęło się optymistycznie. W pierwszych dwóch partiach zarówno opolanie jak i ekipa ze stolicy Dolnego Śląska grały na remis. Kończyły się one wynikami 20:20 oraz 17:17. To powodowało, że na przerwę drużyny schodziły przy stanie 37:37.

Po niej jednak przyjezdni pokazali, że są faworytem nie tylko na papierze. Zdominowali opolski AZS i wygrali w trzeciej partii aż 24:7. W ostatniej kwarcie co prawda znów oglądaliśmy wyrównaną walkę, ale przewaga wrocławian była już nie do odrobienia. WKK zwyciężył 91:72.

- Trzecia kwarta to indolencja rzutowa. Siedem zdobytych punktów nie przystoi drużynie pierwszej ligi - podsumowuje Rafał Knap, trener opolskiej drużyny. - To nie było spowodowane mocniejszą obroną przeciwnika, ale naszą niefrasobliwością. Doświadczeni rywale wykorzystali to ze zdwojoną siłą. Wybili nam z głowy nasze oręże, czyli atak i jeszcze zdobyli 36 punktów z kontrataku, a to zaważyło na porażce - dodaje.

Kolejne mecze naszych opolskich pierwszoligowców już w najbliższą sobotę (28.11). W 12. kolejce Weegree podejmie Księżaka Łowicz, a prudnicka Pogoń Górnika Wałbrzych.