Namysłów: pracownik starostwa miał wyprowadzać pieniądze z konta samorządu. Jest śledztwo
- Wszystkie dokumenty przekazaliśmy organom ścigania - powiedział podczas konferencji prasowej starosta namysłowski Konrad Gęsiarz. Jeden z pracowników miał z kasy samorządu przelewać pieniądze na swoje konta i nielegalnie wyprowadzać je ze starostwa. Już stracił pracę.
- Wykrycie nie było przypadkiem - mówił dziś (19.09) na konferencji prasowej starosta Konrad Gęsiarz. - Były w wydziale finansowym przeprowadzane pewne procedury. Pracownicy zauważyli pewne nieprawidłowości. Na początku wydawało się, że to jest błąd księgowy, ale później okazało się, że mogło to być celowe działanie.
Pytany o kwotę, jaka zniknęła z konta starostwa, samorządowiec odpowiedział, że nie może jej ujawnić ze względu na trwające śledztwo. - Chcemy jednak ustalić, czy to działo się tylko w ostatnich trzech latach, o których na ten moment wiemy, czy już wcześniej miało to miejsce - dodaje Gęsiarz. - Powołaliśmy zewnętrzną firmę audytorską, aby przeprowadzić kontrolę, aby ostatecznie móc oszacować skalę zjawiska. Szykujemy się też, by powołać biegłego rewidenta, bo będzie konieczność przywrócenia prawidłowości ksiąg.
- To gigantyczna jak na skalę wielkości powiatu afera finansowa - mówił dziś w Namysłowie poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. - Lewe przelewy na kwotę prawdopodobnie miliona złotych. Chcemy te dane potwierdzić, rozpoczynając kontrolę poselską. Uważam, że w sytuacji wykrycia tak poważnych nieprawidłowości, kiedy przy budżecie starostwa - nie wiem - 60 milionów, znika milion złotych, na przestrzeni prawdopodobnie ostatnich trzech lat.
Starosta Konrad Gęsiarz nie ma zamiaru podawać do dymisji zarządu powiatu. Podkreśla, że to jego służby wykryły nieprawidłowości, a nie organy ścigania.
- Jak będzie wniosek o odwołanie starosty, zagłosuję przeciw - powiedział radny powiatowy z PiS Zbigniew Bratosiewicz. - Bo on niczemu nie jest winien. Trwa śledztwo, a wszystkie dokumenty zostały oddane organom ścigania. Poza tym były już inne kontrole, które wcześniej niczego nie wykazały.
Starosta Konrad Gęsiarz nie ukrywa też faktu, iż byłego już pracownika zna bardzo dobrze. Do tematu będziemy wracać.
Pytany o kwotę, jaka zniknęła z konta starostwa, samorządowiec odpowiedział, że nie może jej ujawnić ze względu na trwające śledztwo. - Chcemy jednak ustalić, czy to działo się tylko w ostatnich trzech latach, o których na ten moment wiemy, czy już wcześniej miało to miejsce - dodaje Gęsiarz. - Powołaliśmy zewnętrzną firmę audytorską, aby przeprowadzić kontrolę, aby ostatecznie móc oszacować skalę zjawiska. Szykujemy się też, by powołać biegłego rewidenta, bo będzie konieczność przywrócenia prawidłowości ksiąg.
- To gigantyczna jak na skalę wielkości powiatu afera finansowa - mówił dziś w Namysłowie poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. - Lewe przelewy na kwotę prawdopodobnie miliona złotych. Chcemy te dane potwierdzić, rozpoczynając kontrolę poselską. Uważam, że w sytuacji wykrycia tak poważnych nieprawidłowości, kiedy przy budżecie starostwa - nie wiem - 60 milionów, znika milion złotych, na przestrzeni prawdopodobnie ostatnich trzech lat.
Starosta Konrad Gęsiarz nie ma zamiaru podawać do dymisji zarządu powiatu. Podkreśla, że to jego służby wykryły nieprawidłowości, a nie organy ścigania.
- Jak będzie wniosek o odwołanie starosty, zagłosuję przeciw - powiedział radny powiatowy z PiS Zbigniew Bratosiewicz. - Bo on niczemu nie jest winien. Trwa śledztwo, a wszystkie dokumenty zostały oddane organom ścigania. Poza tym były już inne kontrole, które wcześniej niczego nie wykazały.
Starosta Konrad Gęsiarz nie ukrywa też faktu, iż byłego już pracownika zna bardzo dobrze. Do tematu będziemy wracać.