Centra przesiadkowe nie spełniają swojego zadania? Opozycyjni radni Opola krytykują prezydenta
"Nie ma jasnej strategii, jak powinny funkcjonować w Opolu centra przesiadkowe" – to jeden z zarzutów klubu miejskich radnych Prawa i Sprawiedliwości skierowanych do prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego. Zdaniem polityków miasto wydało pieniądze na usprawnienie komunikacji miejskiej, a równocześnie samo ogranicza jej funkcjonowanie.
- Mieszkańcy informują nas, że centra przesiadkowe w Opolu są źle skomunikowane – mówi Sławomir Batko z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Pan prezydent, niestety, kompletnie tej sytuacji nie przemyślał. Przede wszystkim wybudował centra przesiadkowe bardzo blisko centrum, a centra przesiadkowe buduje się na obrzeżach miast po to, żeby ten ruch napływający do miasta zatrzymać.
Podobnego zdania jest Małgorzata Wilkos, była wiceprzewodnicząca rady miasta, która zamieniła klub radnych prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego na klub Prawa i Sprawiedliwości.
- Na te wszystkie centra przesiadkowe miasto wydało ponad 230 mln złotych, to są naprawdę bardzo duże pieniądze. Tylko, że gdyby one spełniały swoje zadanie. Gdyby one powodowały, że miasto jest odciążane od ruchu samochodowego. Gdyby ograniczało tą liczbę samochodów w centrum miasta. Niestety, w Opolu te centra swoich zadań nie spełniają.
Wątpliwości, co do działalności centrów przesiadkowych i funkcjonowania komunikacji miejskiej w Opolu mają również przedstawiciele Platformy Obywatelskiej.
- Ta polityka, którą kieruje do mieszkańców pan prezydent Wiśniewski nie jest nastawiona na komunikację zbiorową - mówi Tomasz Kaliszan, radny miejski z Platformy Obywatelskiej.
- Ciężko znaleźć w Opolu osobę, która powie jaki autobus miejski jeździ „buspasem” po Opolu Wschodnim. To jest brak jakiejkolwiek polityki, jakiejkolwiek myśli o komunikacji zbiorowej. Mamy bilet całodobowy, a nie mamy kursów nocnych.
Urząd Miasta Opola odpowiedział na zarzuty stawiane przez radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
- Radni żądają wprowadzenia w Opolu zasad komunikacji z Nowego Jorku czy Londynu, zapominając, że Opole to miasto kompaktowe - mówi Daria Strąk z Urzędu Miasta Opola.
- Każde z centrów przesiadkowych pełni swoją rolę i specyfika jego działania zależy od jego lokalizacji. Trudno oczekiwać, żeby parking przed ogrodem zoologicznym działał na identycznych zasadach, jak zadaszony dworzec PKS w centrum. Na dodatek, gdyby nie były to centra przesiadkowe, to miasto nie pozyskałoby 200 mln złotych dotacji z Unii Europejskiej na ich budowę, która pokryła 85% kosztów ich realizacji.
Radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości zamierzają kontynuować temat centrów przesiadkowych i na najbliższej sesji Radu Miasta Opola zapytać władze stolicy regionu o sens ich funkcjonowania w obecnej formie.
Podobnego zdania jest Małgorzata Wilkos, była wiceprzewodnicząca rady miasta, która zamieniła klub radnych prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego na klub Prawa i Sprawiedliwości.
- Na te wszystkie centra przesiadkowe miasto wydało ponad 230 mln złotych, to są naprawdę bardzo duże pieniądze. Tylko, że gdyby one spełniały swoje zadanie. Gdyby one powodowały, że miasto jest odciążane od ruchu samochodowego. Gdyby ograniczało tą liczbę samochodów w centrum miasta. Niestety, w Opolu te centra swoich zadań nie spełniają.
Wątpliwości, co do działalności centrów przesiadkowych i funkcjonowania komunikacji miejskiej w Opolu mają również przedstawiciele Platformy Obywatelskiej.
- Ta polityka, którą kieruje do mieszkańców pan prezydent Wiśniewski nie jest nastawiona na komunikację zbiorową - mówi Tomasz Kaliszan, radny miejski z Platformy Obywatelskiej.
- Ciężko znaleźć w Opolu osobę, która powie jaki autobus miejski jeździ „buspasem” po Opolu Wschodnim. To jest brak jakiejkolwiek polityki, jakiejkolwiek myśli o komunikacji zbiorowej. Mamy bilet całodobowy, a nie mamy kursów nocnych.
Urząd Miasta Opola odpowiedział na zarzuty stawiane przez radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
- Radni żądają wprowadzenia w Opolu zasad komunikacji z Nowego Jorku czy Londynu, zapominając, że Opole to miasto kompaktowe - mówi Daria Strąk z Urzędu Miasta Opola.
- Każde z centrów przesiadkowych pełni swoją rolę i specyfika jego działania zależy od jego lokalizacji. Trudno oczekiwać, żeby parking przed ogrodem zoologicznym działał na identycznych zasadach, jak zadaszony dworzec PKS w centrum. Na dodatek, gdyby nie były to centra przesiadkowe, to miasto nie pozyskałoby 200 mln złotych dotacji z Unii Europejskiej na ich budowę, która pokryła 85% kosztów ich realizacji.
Radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości zamierzają kontynuować temat centrów przesiadkowych i na najbliższej sesji Radu Miasta Opola zapytać władze stolicy regionu o sens ich funkcjonowania w obecnej formie.