Wojna na Ukrainie. "Kolejki do banków, na stacjach brakuje paliwa, sytuacja jest bardzo napięta"
- O 6:00 nad ranem dostałam telefon z Polski, że Ukraina jest atakowana - relacjonuje Wiktoria Sawczenko, która z rodziną musiała wyjechać z Nowogradu Wołyńskiego na Ukrainie do wioski odległej o 30 kilometrów. Na miejscu są puste ulice. Jak informuje mieszkanka Ukrainy, w Kijowie sytuacja jest bardzo napięta. - Można było wyjechać, wjechać już nie - mówi.
- Mam dziecko na Ukrainie. Jak się dowiedziałam, że jest wojna, to płakałam całe rano - mówi pani Ludmiła, która pracuje w szkole w Opolu. - Będziemy jechali do granicy, tam zobaczymy jak wygląda sytuacja. Będziemy pomagać. Tutaj wszyscy Polacy przyszli nam do pomocy. Bardzo dziękujemy Polakom. Rosjanie zaczęli atak w centrum. Winnica jest w centrum. Dzisiaj zaczęli wojnę z Zachodniej Ukrainy, z Iwano-Frankowska, ze Lwowa, Odessy.
- Dzwonią do mnie ludzie, którzy mówią, że mamy stan wojskowy - dodaje pani Ludmiła. - Na Ukrainie zamykają sklepy. Na stacjach benzynowych są kolejki, nie ma paliwa. Wszyscy są wystraszeni. Zablokowali nasze ukraińskie karty tutaj w Polsce. Chłopaków nie wypuszczają z Ukrainy, tylko kobiety z dziećmi. Powiedzieli, że mężczyzn zabierają do wojska.
Ukraińska armia poinformowała, że cztery rakiety balistyczne zostały wystrzelone na terytorium Ukrainy z terenu Białorusi. W okolicy miasta Sumy w północno-zachodniej Ukrainie trwa walka sił zbrojnych Kijowa z rosyjskim agresorem. Jak informuje Państwowa Służba Graniczna Ukrainy, ukraińskie wojsko odpiera atak realizowany od strony miasta Konotop. W pobliżu wsi Piszczewik pod Mariupolem 16 czołgów Federacji Rosyjskiej atakuje pozycje ukraińskie. W Wuhłedarze w obwodzie donieckim rosyjskie pociski wojskowe trafiły w szpital, zginęły cztery osoby, a dziesięć zostało rannych. Trwają walki o miejscowości Szczastia i Stanica Ługańska, tam siły zbrojne Federacji Rosyjskiej wielokrotnie próbowały forsować rzekę i wejść na linię ukraińskiej obrony.