- Dalej nie mogą spokojnie opowiadać o tym, co się stało miesiąc temu – mówi Paulina Sładek-Chlopecka. - Byłam już w myślach pożegnana z tymi najmniejszymi dziećmi, bo one były w takim pomieszczeniu, że tam nie można się było dostać. Dym był wszędzie. Starsze widziałam, czteroletniego miałam przy sobie. Strażacy powiedzieli, że pięć minut później byłaby tragedia… Schody teść oblał prawdopodobnie benzyną i podpalił. Na pogotowie nas zawieźli. Na szczęście nikt nie był zaczadzony. Potem przyjęli nas państwo Broll i państwo Koch, a starsze dzieci – każdy był u swojego przyjaciela z klasy.

Pogorzelcy znaleźli już stary dom, który mogliby kupić, wyremontować i w nim zamieszkać. Koszt to ok. 300 tysięcy złotych. Dwie trzecie tej kwoty są w stanie uzyskać w ramach kredytu bankowego. Pozostałą – wkład własny – zbierają dzięki pomocy ludzi. Zbiórka prowadzona jest m.in. na portalu pomagam.pl. Każda wpłata przybliża rodzinę do zamieszkania w bezpiecznym miejscu.» więcej