Prudnik dzięki Czechom znowu ma swój zamek
Podczas Jarmarku Historycznego odsłonięto makietę prudnickiego zamku. Jest ona pierwszym w regionie odwzorowaniem średniowiecznej warowni. Powstała po konsultacjach z profesor Małgorzatą Chorowską, najlepszym w kraju ekspertem od rekonstrukcji zamków. Model wykonała pracownia rzeźbiarska Piotra Makały.
- Przedsięwzięcie to zrealizowaliśmy w ramach projektu z naszym czeskim odpowiednikiem w Zlatych Horach - mówi Marcin Husak z Muzeum Ziemi Prudnickiej.
– Makieta jest wizualizacją naszego zamku z przełomu piętnastego i szesnastego wieku. Warownię tę zaczął wznosić przed 1255 rokiem Wok z Rosenberga, czeski rycerz i możnowładca. W 1806 roku zamek niemalże doszczętnie spłonął. Wówczas ruiny rozebrano, a teren splantowano. Najpewniej z powodów sentymentalnych zachowano Wieżę Woka. Jest jedyną pozostałością po prudnickiej fortecy.
- Tym wydarzeniem zamykamy nasz, wspólny polsko-czeski projekt - mówi Marian Čep, kierownik Muzeum Miejskiego w Zlatych Horach. – Jestem przekonany, że ta współpraca będzie przebiegać dalej. Możemy przedsięwziąć jakieś wydarzenia w ramach projektu, ale także po za nim.
Efektem współpracy z przygraniczną, czeską placówką jest też konserwacja militariów ze zbiorów prudnickiego muzeum. Prezentowane są one na wystawie w tamtejszym arsenale. Ekspozycję otwarto w niedzielne popołudnie. Można zobaczyć tam m.in. bogato zdobione halabardy, piki, kiścienie, miecze, szpady oraz karabiny i sztucery z różnych epok. Dofinansowanie tych przedsięwzięć pochodzi z unijnego Funduszu Mikroprojektów Euroregionu Pradziad.
– Makieta jest wizualizacją naszego zamku z przełomu piętnastego i szesnastego wieku. Warownię tę zaczął wznosić przed 1255 rokiem Wok z Rosenberga, czeski rycerz i możnowładca. W 1806 roku zamek niemalże doszczętnie spłonął. Wówczas ruiny rozebrano, a teren splantowano. Najpewniej z powodów sentymentalnych zachowano Wieżę Woka. Jest jedyną pozostałością po prudnickiej fortecy.
- Tym wydarzeniem zamykamy nasz, wspólny polsko-czeski projekt - mówi Marian Čep, kierownik Muzeum Miejskiego w Zlatych Horach. – Jestem przekonany, że ta współpraca będzie przebiegać dalej. Możemy przedsięwziąć jakieś wydarzenia w ramach projektu, ale także po za nim.
Efektem współpracy z przygraniczną, czeską placówką jest też konserwacja militariów ze zbiorów prudnickiego muzeum. Prezentowane są one na wystawie w tamtejszym arsenale. Ekspozycję otwarto w niedzielne popołudnie. Można zobaczyć tam m.in. bogato zdobione halabardy, piki, kiścienie, miecze, szpady oraz karabiny i sztucery z różnych epok. Dofinansowanie tych przedsięwzięć pochodzi z unijnego Funduszu Mikroprojektów Euroregionu Pradziad.