Jak przygotować święta i nie zwariować, gdy ma się nawet... jedenaścioro dzieci!?
Gwarne, wesołe i zwykle nieco szalone bywa Boże Narodzenie w rodzinach zastępczych. Przygotowania są za to mocno pracowite, bo w takich domach najczęściej wszystkiego musi być kilka razy więcej. Stosy uszek, hektolitry barszczu i setki pierników. Jak radzą sobie takie rodziny? Otóż, jak to w życiu bywa, każdy ma inny sposób.
Jedni mrożą. - Jedzenie przygotowywałam razem z córką, zdecydowanie wcześniej, dzieki czemu całkiem spora jego część jest już pomrożona. Można powiedzieć, że jakieś siedemdziesiąt procent jest już gotowe - opowiada mama zastępcza, w jednej z rodzin w powiecie nyskim.
Są też tacy, którzy do wszelkich prac domowych wykorzystują automatycznych pomocników. Świetnie sprawdzają się w tej roli rozliczne zmywarki, blendery, mieszacze, a najlepiej wielofunkcyjne maszyny, które nawet same komunikują jakie produkty należy doń włożyć. - Dwa jajka! Właśnie poinformował mnie robot, że trzeba wbić do ciasta dwa jajka. Tym sposobem, dzięki maszynie, która zrobi za nas większość roboty, mamy pierniki - wyjaśnia mama, która wspólnie z córką szykuje wigilijne słodkości.
Sprytnym sposobem na stawienie czoła Bożemu Narodzeniu w zatłoczonym rodzinnym domu dziecka jest natomiast catering. Ale żeby myśleć o wigilijnej wieczerzy, najpierw trzeba mieć na czym siedzieć. - Tu jest jadalnia, a przy stole jedenaście krzeseł. Chyba trzeba będzie powiększyć ten stół. Ósemka dzieci z placówek i trójka naszych, więc razem jedenaścioro. Przyznam się szczerze, że trochę już nakupiłam jedzenia na święta, bo przy takiej liczbie osób, nie będę przecież w stanie gotować sama. Więc trochę gotowych produktów siłą rzeczy trzeba było zakupić i zamówić. Co będzie? Tradycyjne dania, czyli barszcz, uszka, ryba, na pewno dużo słodkości, pierogi ruskie, z kapustą, krokiety... - wylicza pani domu.
Ruskie pierogi i krokiety pojawią się w pierwszym w powiecie, rodzinnym domu dziecka w Nysie. Dom za przeszło pół miliona złotych zakupiło na ten cel nyskie starostwo, które planuje zlikwidować tradycyjny Dom Dziecka w Paczkowie, a w jego miejsce kupić albo wybudować kolejne rodzinne wille.
Są też tacy, którzy do wszelkich prac domowych wykorzystują automatycznych pomocników. Świetnie sprawdzają się w tej roli rozliczne zmywarki, blendery, mieszacze, a najlepiej wielofunkcyjne maszyny, które nawet same komunikują jakie produkty należy doń włożyć. - Dwa jajka! Właśnie poinformował mnie robot, że trzeba wbić do ciasta dwa jajka. Tym sposobem, dzięki maszynie, która zrobi za nas większość roboty, mamy pierniki - wyjaśnia mama, która wspólnie z córką szykuje wigilijne słodkości.
Sprytnym sposobem na stawienie czoła Bożemu Narodzeniu w zatłoczonym rodzinnym domu dziecka jest natomiast catering. Ale żeby myśleć o wigilijnej wieczerzy, najpierw trzeba mieć na czym siedzieć. - Tu jest jadalnia, a przy stole jedenaście krzeseł. Chyba trzeba będzie powiększyć ten stół. Ósemka dzieci z placówek i trójka naszych, więc razem jedenaścioro. Przyznam się szczerze, że trochę już nakupiłam jedzenia na święta, bo przy takiej liczbie osób, nie będę przecież w stanie gotować sama. Więc trochę gotowych produktów siłą rzeczy trzeba było zakupić i zamówić. Co będzie? Tradycyjne dania, czyli barszcz, uszka, ryba, na pewno dużo słodkości, pierogi ruskie, z kapustą, krokiety... - wylicza pani domu.
Ruskie pierogi i krokiety pojawią się w pierwszym w powiecie, rodzinnym domu dziecka w Nysie. Dom za przeszło pół miliona złotych zakupiło na ten cel nyskie starostwo, które planuje zlikwidować tradycyjny Dom Dziecka w Paczkowie, a w jego miejsce kupić albo wybudować kolejne rodzinne wille.