Forteczny blok sercem malowany. Kat Jurko: namachałem się przez 3 tygodnie [ZDJĘCIA]
Nie ma drugiego takiego bloku w Polsce, jak na ul. Karugi w Nysie, tuż przy fortyfikacjach. Na bocznej ścianie 4-piętrowego budynku widnieje 70 metrów kwadratowych malowidła przedstawiającego scenę batalistyczną z czasów wojen napoleońskich.
Autorem jest mieszkaniec Jerzy Gadawski, czyli nyski kat Jurko, który sławi miasto na największych imprezach w kraju, ścinając głowy heretykom. Tym razem, na prośbę sąsiadek wykorzystał swoje artystyczne talenty.
- Jak do tego doszło? Latem siedziały sąsiadki na ławeczkach przed blokiem i zapytały, czy czegoś bym nie namalował na tej ścianie, tym bardziej, że właśnie była remontowana elewacja budynku. Najpierw padła propozycja, żeby był to rycerz, ale epoką nie pasuje do naszych fortów. Stanęło na żołnierzu wojsk napoleońskich, potem jeszcze doszła armata z tego okresu, kolejni żołnierze obsługujący działo, zarys, fortów i Twierdzy Nysa. Powstało olbrzymie malowidło o wymiarach 10 na 7 metrów. Pracowałem przy tym 3 tygodnie, namachałem się niemało – mówi Jerzy Gadawski.
Nyski kat Jurko zaprasza nas także do wnętrza budynku, gdzie na ścianie klatki schodowej, na każdym piętrze, także widnieją jego obrazy. To sceny marynistyczne, zachody słońca, czy zabawne malowidła z tzw. paszczurami.
- To kolejny pomysł moich sąsiadów. Malowałem „pod zamówienia”, bo jeden z lokatorów jest wędkarzem, z kolei sąsiadka chciała coś „na wesoło” – mówi Gadawski. Artysta przyznaje, że ozdoby tak przyciągają oko, że nikt nie ma ochoty na bałaganienie, śmiecenie, nie mówiąc o dewastacjach klatki.
Dodajmy, że wszystkie te prace zostały wykonane społecznie. - Gdybym chciał przyjąć takie zamówienie, byłby to koszt ok. 18 tys. zł – mówi pasjonat nyskich fortyfikacji i historii miasta.
- Jak do tego doszło? Latem siedziały sąsiadki na ławeczkach przed blokiem i zapytały, czy czegoś bym nie namalował na tej ścianie, tym bardziej, że właśnie była remontowana elewacja budynku. Najpierw padła propozycja, żeby był to rycerz, ale epoką nie pasuje do naszych fortów. Stanęło na żołnierzu wojsk napoleońskich, potem jeszcze doszła armata z tego okresu, kolejni żołnierze obsługujący działo, zarys, fortów i Twierdzy Nysa. Powstało olbrzymie malowidło o wymiarach 10 na 7 metrów. Pracowałem przy tym 3 tygodnie, namachałem się niemało – mówi Jerzy Gadawski.
Nyski kat Jurko zaprasza nas także do wnętrza budynku, gdzie na ścianie klatki schodowej, na każdym piętrze, także widnieją jego obrazy. To sceny marynistyczne, zachody słońca, czy zabawne malowidła z tzw. paszczurami.
- To kolejny pomysł moich sąsiadów. Malowałem „pod zamówienia”, bo jeden z lokatorów jest wędkarzem, z kolei sąsiadka chciała coś „na wesoło” – mówi Gadawski. Artysta przyznaje, że ozdoby tak przyciągają oko, że nikt nie ma ochoty na bałaganienie, śmiecenie, nie mówiąc o dewastacjach klatki.
Dodajmy, że wszystkie te prace zostały wykonane społecznie. - Gdybym chciał przyjąć takie zamówienie, byłby to koszt ok. 18 tys. zł – mówi pasjonat nyskich fortyfikacji i historii miasta.