Bułgaria/ W październiku siódme od trzech lat przedterminowe wybory parlamentarne
Na spotkaniu z prezydentem Rumenem Radewem przewodniczący klubu partii Jest Taki Naród, Toszko Jordanow, poinformował, że tygodniowe negocjacje z pięcioma klubami nie przyniosły pozytywnych wyników i nie będzie mogło dojść do utworzenia gabinetu.
Oznacza to, że prezydent Radew powinien wyznaczyć kolejne, siódme od kwietnia 2021 r. przedterminowe wybory. Przestrzegł, że sytuacja w kraju jest niebezpieczna. „Doszło do blokowania instytucji państwa, a ludzie wyobcowali się od władzy”, stwierdził i przypomniał, że w ostatnich wyborach, które odbyły się 9 czerwca b.r., frekwencja wyniosła zaledwie 38 proc.
Obecnie prezydent powinien powołać kolejny tymczasowy gabinet. Po grudniowych zmianach konstytucyjnych, potwierdzonych w minionym tygodniu przez TK, głowa państwa ma ograniczoną możliwość wyboru premiera pomiędzy siedmioma wysokiej rangi przedstawicielami administracji. Trzy stanowiska nie są zajęte. Przeciw kandydaturze szefa banku centralnego opowiada się Europejski Bank Centralny. Przy poprzednich rozmowach z jednym wyjątkiem większość potencjalnych kandydatów zrezygnowała. W poniedziałek to samo zrobiła obecna szefowa parlamentu Raja Nazarian.
Na razie jedyną możliwością wydaje się ponowne mianowanie obecnego tymczasowego premiera Dimitara Gławczewa, szefa Krajowej Izby Rozliczeniowej. W razie jego rezygnacji Bułgarii zagraża kryzys konstytucyjny o nieprzewidywalnych następstwach, o czym przestrzegali prawnicy przy głosowaniu zmian konstytucyjnych.
Prezydent wyznaczy datę wyborów prawdopodobnie na 13 lub 20 października. Parlament nie zostanie rozwiązany, lecz uda się na urlop, co oznacza, że ustawy niezbędne dla udzielenia Bułgarii finansowej pomocy unijnej nie zostaną przyjęte. Dotychczas z funduszu wsparcia i rekonstrukcji Bułgaria otrzymała 1 mld euro z ogólnej kwoty 6 mld. Eksperci wskazują, że część z tych środków może stracić.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ akl/ mms/