Izrael/ Protesty po zatrzymaniu żołnierzy podejrzanych o znęcanie się nad palestyńskim więźniem
Zatrzymani żołnierze służyli w obozie Sde Teiman na pustyni Negew, gdzie po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy przetrzymywano pojmanych tam Palestyńczyków. Organizacje praw człowieka i media alarmowały wcześniej o fatalnych warunkach w areszcie, złym traktowaniu przetrzymywanych i łamaniu ich praw.
Wojsko poinformowało na początku maja, że przenosi osadzonych do innych aresztów. Była to reakcja na złożony przed Sądem Najwyższym wniosek organizacji pozarządowych, które argumentowały, że z powodu złych warunków Sde Teiman nie może służyć jako miejsce trwałej izolacji.
Żandarmeria wszczęła śledztwo wobec dziewięciu zatrzymanych żołnierzy na polecenie naczelnej prokuratury wojskowej, w związku z "podejrzeniem poważnego znęcania się nad więźniem" - przekazał portal Times of Israel.
Podczas zatrzymania część z żołnierzy nie podporządkowała się żandarmom i użyła wobec nich gazu pieprzowego - napisał dziennik "Haarec".
Przed bramą Sde Teiman zaczęli się zbierać ludzie sprzeciwiający się zatrzymaniu żołnierzy, w tym prawicowi politycy. Demonstranci przeszli przez ogrodzenie bazy i kierowali się w stronę części zajmowanej przez areszt. Zostali powstrzymani i zawróceni przez przybyłą na miejsce policję - dodała gazeta.
Do protestów zagrzewał m.in. odpowiedzialny za działanie policji minister bezpieczeństwa publicznego Itamar Ben Gwir, lider skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła. "Przedstawienie żandarmerii aresztującej naszych największych bohaterów w ośrodku zatrzymań Sde Teiman to po prostu hańba; (...) koniec z obozami letnimi i pobłażaniem dla terrorystów; żołnierze powinni mieć nasze pełne wsparcie" - oświadczył Ben Gwir.
"Ręce precz od naszych bohaterskich wojowników, izraelskim żołnierzom należy się szacunek" - powiedział z kolei minister finansów i lider nacjonalistycznego sojuszu Religijny Syjonizm, Becalel Smotricz, zwracając się do naczelnej prawniczki wojskowej Jifat Tomer-Jeruszalmi.
Premier Benjamin Netanjahu "stanowczo potępił" wkroczenie demonstrantów do bazy wojskowej i wezwał do uspokojenia sytuacji na miejscu.
Najście demonstrantów na obiekt wojskowy w czasie wojny to "niezwykle poważne naruszenie prawa", takie działania narażają bezpieczeństwo państwa - powiedział szef sztabu generalnego gen. Herci Halewi. Jak dodał, to właśnie takie dochodzenia "chronią naszych żołnierzy w Izraelu i na świecie i podtrzymują wartości izraelskiego wojska".
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ mms/