Gwiazdorowi „Glee” radzono, by nie ujawniał się jako gej, bo to zniszczy jego karierę
„Dorastałem w bardzo konserwatywnym mieście, gdzie bycie zadeklarowanym gejem było niebezpieczne. Pamiętam, że kiedy dostałem rolę w +Glee+, a wiedziałem, że jedna z ról jest napisana specjalnie dla mnie, nie miałem pojęcia, co to za postać. Kiedy więc otworzyłem scenariusz i zobaczyłem, że mój bohater to gej, byłem przerażony” – wspomina Colfer.
Jak wspomina aktor, gdy rozpoczęły się zdjęcia do serialu, wiele osób powtarzało mu, by nie ujawniał się jako gej, bo to zniszczy jego karierę. Dlatego postanowił to ukryć. Choć jak sam zauważał, nie był w stanie ukryć swojego głosu i był bardziej zniewieściały niż większość ludzi. „+Nie przejmuj się+ - mówili. +O ile nigdy nie powiesz tego na głos, w końcu otrzymasz swoją nagrodę+” – opowiada ekranowy Kurt.
Pomimo tego typu ostrzeżeń, Colfer zdecydował, że ujawni się jako gej. W decyzji pomogło mu spotkanie z jednym z fanów serialu. Podczas podpisywania plakatów, młody chłopak wręczył mu kopertę. W środku była karteczka z napisem „Dziękuję” oraz spinacz do papieru w kolorze tęczy. Wtedy gwiazdor „Glee” zrozumiał, że musi się ujawnić, bo jego otwartość w temacie swojej seksualności była dla niego ważniejsza niż jakiekolwiek role.
„W tamtym czasie myślałem, że skoro jestem otwarcie homoseksualnym aktorem, to mogę nigdy nie zdobyć żadnej ważnej nagrody aktorskiej, ani nie zagrać superbohatera. Myślę jednak, że bycie przykładem pozytywności i zapewnianie ludziom komfortu jest ważniejsze niż bycie w centrum uwagi” – kończy Colfer, który w 2011 roku zdobył Złoty Glob dla najlepszego aktora drugoplanowego w serialu, za kreację stworzoną w "Glee". (PAP Life)
kal/ag/