Fiorentina - West Ham United 1:2 (0:0).

Bramki: dla Fiorentiny - Giacomo Bonaventura (67); dla West Hamu - Said Benrahma (62-karny), Jarrod Bowen (90).

Sędzia: Carlos del Cerro Grande (Hiszpania). Widzów: 17 363.

Fiorentina: Pietro Terracciano - Dodo, Nikola Milenkovic, Luca Ranieri (84. Igor), Cristiano Biraghi - Sofyan Amrabat, Giacomo Bonaventura, Rolando Mandragora (90+3. Antonin Barak) - Nicolas Gonzalez, Luka Jovic (46. Arthur Cabral), Christian Kouame (62. Riccardo Saponara).

West Ham: Alphonse Areola - Vladimir Coufal, Kurt Zouma (61. Thilo Kehrer), Nayef Aguerd, Emerson - Tomas Soucek, Lucas Paqueta, Declan Rice - Jarrod Bowen, Michail Antonio (90+4. Angelo Ogbonna), Said Benrahma (76. Pablo Fornals).

Spotkanie finałowe było dość wyrównane, a pierwsza bramka padła dopiero w 62. minucie z rzutu karnego. Ręką we własnym polu karnym zagrał kapitan Fiorentiny Cristiano Biraghi, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Algierczyk Said Benrahma.

Chwilę przed tym kontuzji doznał środkowy obrońca "Młotów" Kurt Zouma, który musiał opuścić boisko. Zastąpił go Thilo Kehrer, ale londyńczycy nie od razu potrafili dostosować się do tej zmiany i stali się mniej solidni w defensywie. Po kilku akcjach Fiorentinie, która w ćwierćfinale wyeliminowała Lecha Poznań, w końcu udało się wykorzystać tę chwilę słabości rywali. Nicolas Gonzalez zgrał piłkę głową do Giacomo Bonaventury, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Alphonse'a Areolę.

Decydujący cios wyprowadzili w 90. minucie piłkarze West Hamu. Lucas Paqueta posłał prostopadłe podanie do Jarroda Bowena, który wygrał wyścig do piłki z dwoma obrońcami "Violi" i wykończył sytuację sam na sam z Pietro Terracciano.

W 15 spotkaniach w LK w tym sezonie West Ham odniósł 14 zwycięstw, a raz zremisował.

"Młoty" triumfowały w europejskich rozgrywkach po raz drugi w historii. W 1965 sięgnęli po nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów, pokonując w finale TSV 1860 Monachium 2:0. Dzięki zwycięstwu w środę West Ham uzyskał prawo gry w Lidze Europy w następnym sezonie. Fiorentiny w europejskich pucharach zabraknie.

Fabiański oglądał środowy finał z ławki rezerwowych, we wcześniejszych rundach także nie pojawił się na boisku. Polak ma natomiast miejsce w podstawowym składzie w spotkaniach ligowych.

"Przepiękna chwila, chyba mało kto się spodziewał, że taki klub, jak nasz, jest w stanie tyle osiągnąć w europejskich pucharach. Mecz w naszym wykonaniu nie najlepszy, szczególnie ta pierwsza połowa była średnia. W drugiej się to trochę rozkręciło, a końcówka była fenomenalna. Wiadomo, że chciałbym grać w takim meczu, jakim jest finał, ale uważam, że i tak dołożyłem dużą cegiełkę do tego, bo żeby awansować do tych pucharów, trzeba zająć dobre miejsce w lidze. Ja się czuję bardzo, bardzo spełniony. Cała moja rodzina jest na trybunach. Świetnie, że ten finał był w Pradze, bo to dość niedaleko" - powiedział Fabiański na antenie Viaplay.

Po nieco ponad pół godziny gry mecz został wstrzymany na kilka minut, ponieważ próbujący wykonać rzut rożny Biraghi został trafiony w głowę rzuconym z trybun przedmiotem. Sztab medyczny "Violi" musiał opatrzyć krwawiącą ranę piłkarza, ale innych konsekwencji nie było. Można jednak zakładać, że Europejska Unia Piłkarska (UEFA) nałoży na klub z Londynu kary finansowe.

Nie były to zresztą jedyne problemy z kibicami tego dnia. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania fani West Hamu zostali zaatakowani w jednym z barów przez pseudokibiców z Włoch. Ucierpiały trzy osoby, a czeska policja zatrzymała 16.(PAP)

mm/ cegl/