Kirgistan/ Według opozycji podczas wyborów parlamentarnych doszło do oszustw
Kilkudziesięciu zwolenników opozycji zebrało się w poniedziałek przed gmachem w stolicy kraju Biszkeku, w którym mieści się Centralna Komisja Wyborcza. Według opublikowanych w niedzielę wieczorem prawie ostatecznych wyników opartych na automatycznym liczeniu głosów, do parlamentu wchodzi sześć partii, z których większość to zwolennicy prezydenta Sadyra Dżaparowa. Jednak wskutek problemów technicznych, które ujawniono na stronie internetowej Komisji, okazało się, że więcej głosów zostało przypisanych nie tym partiom, na które głosowano.
"Ukradziono nam głosy. Nie boimy się aresztowań. Po raz kolejny ośmieszyliśmy się przed całym światem tymi wyborami" - zapewniał w poniedziałek Bektur Assanow, kandydat partii opozycyjnej Ata-Meken (Ojczyzna), występując przed zwolennikami.
Władze Kirgistanu dawały różne sprzeczne wyjaśnienia, aby usprawiedliwić problemy techniczne, które wystąpiły w trakcie liczenia głosów.
Prezydent Dżaparow w swym wystąpieniu po zakończeniu wyborów ocenił, że odbywały się one w sposób "zgodny z konstytucją i normami międzynarodowymi".
"Władze nigdy nie ugną się przed tymi, którzy chcą przeszkadzać w stabilizacji i pokoju" - zadeklarował. Potem na Facebooku prezydent zapewnił, że członkowie Komisji Wyborczej "zapłacą głową", jeśli fałszerstwa wyborcze zostałyby im udowodnione. Podkreślił jednocześnie znaczenie kontynuowania ręcznego liczenia głosów. (PAP)
jo/ tebe/