Po meczu Śląsk Wrocław - Stal Mielec 2:1 (0:0) powiedzieli:

Adam Majewski (trener Stali Mielec): „Każda passa się kiedyś kończy, ale nasza skończyła w najgorszych możliwych okolicznościach i nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Ani Śląsk, ani Stal nie zagrały dzisiaj wielkiego meczu. My jednak graliśmy długi czas w przewadze. Może się zdarzyć, że grając w przewadze straci się jednego gola, ale nie dwa. Zdajemy sobie sprawę, że pewnego poziomu nie przeskoczymy, ale dzisiaj myślenie i konsekwencja była u nas na niskim poziomie. Przegraliśmy mecz, który sztuką było przegrać”.

Jacek Magiera (trener Śląska Wrocław): „Przy ręce Poprawy, to najpierw sędzia pokazał żółtą kartkę, a dopiero później po interwencji VAR zmienił decyzję. Jestem pewien, że nawet gdyby Konrad nie zagrał ręką, to by dogonił Maka. Ale się spodziewał, że będzie czerwona kartka, po mowie ciała Konrada, który pewnie też się tego spodziewał, kiedy sędzia konsultował sytuację z VAR. Temat dla mnie jest skończony. Nie chcę oceniać decyzji sędziego. Przy nieuznanym golu dla Stali w końcówce pierwszej połowy byłem pewny, że sędzia podejmie taką decyzję.

- Czy mecz się wymknął spod kontroli po czerwonej kartce? Moim zdaniem nie. Dokonaliśmy zmian i z każdą minutą nasza gra w +niedowadze+ wyglądała coraz lepiej. Trzeba pochwalić Roberta Picha, dał dobrą zmianę. Potrafił utrzymać się przy piłce, wiedział, kiedy podać i kiedy przyspieszyć. Jego jakość była wysoka. To samo Szymon Lewkot, który miał wprowadzać piłkę i to robił. Po pierwszej niemrawej połowie, kiedy mieliśmy może z jedną sytuację, w drugiej stworzyliśmy dziewięć okazji. Dobra zmianę dał też Kuba Iskra, którego pressing na bramkarzu Stali dał nam pierwszego gola. Stracony gol nie wybił nas z rytmu. Po wznowieniu gry przeprowadziliśmy piękną akcję, Dino Stiglec znakomicie znalazł Petra Schwarza i cieszę się, że to on strzelił, bo pozwoli mu to wejść na wyższą jakość”.(PAP)

marw/ krys/