Tokio/hokej na trawie - sędzia Grochal poprowadził finał i spełnił swoje marzenie
Grochal przed finałem był rozjemcą pięciu spotkań w grupie, a następnie ćwierćfinału Indie - Wielka Brytania (3:1) oraz półfinału Australia - Niemcy (3:1). Do tego pięciokrotnie pełnił funkcję arbitra wideo. Jak przyznał, finał nie był najtrudniejszym meczem do sędziowania.
"Zawsze powtarzam, że najtrudniejsze są ćwierćfinały i półfinały. Finał rządzi się swoimi prawami, zwykle drużyny grają zachowawczo, nikt się nie chce wychylać i podejmować ryzyka. Mecz zakończył się remisem 1:1. W serii karnych zagrywek, przy prowadzeniu Belgii 3-2, Australijczycy nie wykorzystali swojej szansy. Rywale się już cieszyli, ale Australijczycy poprosili o wideoweryfikację. Przyznano im rację, lecz w powtórce bramkarz Belgii znów obronił" - powiedział PAP Grochal.
Jak dodał, jego pracę w finale oceniano bardzo dobrze. Jego partnerem był Holender Coen van Bunge.
"Mam takie potwierdzenie od naszych menedżerów i obserwatorów, że zostaliśmy wysoko ocenieni. Natomiast patrząc na moje sędziowanie przez pryzmat całego turnieju, mam pozytywne odczucia. Nominacja na finał była tego potwierdzeniem. Przez przesunięcie igrzysk, ostatnie dwa lata poświęciłem na przygotowania do tego turnieju. Ale ten czas dobrze zainwestowałem, choć często było to kosztem rodziny czy pracy" - zaznaczył.
Oceniając poziom sportowy turnieju olimpijskiego hokeistów na trawie, Grochal przyznał, że niespodzianką jest brązowy medal Indii, która w meczu o trzecie miejsce pokonała Niemcy 5:4.
"Z kolei takim rozczarowaniem była słaba postawa Holendrów, którzy odpadli w ćwierćfinale, a krótko przed igrzyskami zdobyli tytuł mistrza Europy. Sam skład finału nie jest natomiast żadnym zaskoczeniem. Oba zespoły dwa lata temu spotkały się w finale Ligi Narodów, który zresztą sam sędziowałem. Australii trzeba oddać to, że o ile europejskie reprezentacje miały jakieś możliwości przygotowania się do igrzysk, choćby grając w Euro, tak Australijczycy zagrali tylko sparingi z Nową Zelandią. Mimo to, byli w stanie pokazać swoją jakość" - podkreślił.
Poznaniak po raz trzeci sędziował na igrzyskach, wcześniej był w Londynie i Rio de Janeiro. Nie ukrywał, że impreza w Tokio miała zupełnie inny wymiar.
"Byliśmy zamknięcie w tzw. bańce, która dopiero zostanie otwarta jutro, po finale kobiet. Nasze życie przez ponad dwa ostatnie tygodnie toczyło się w hotelu i na stadionie. Zostanie nam naprawdę niewiele czasu, by cokolwiek zobaczyć w Tokio" - podsumował.
Grochal to jeden z najlepszych arbitrów na świecie. W wieku 28 lat debiutował w Londynie w 2012 roku i przeszedł do historii jako najmłodszy sędzia, który prowadził zawody tej rangi w hokeju na trawie. W Rio de Janeiro poprowadził m.in. półfinałowy pojedynek Argentyna - Niemcy (5:2). W 2018 roku otrzymał tytuł arbitra roku od Międzynarodowej Federacji Hokeja. Trzy lata temu podczas mistrzostw świata w Indiach był rozjemcą finału, w którym Belgia pokonała Holandię po karnych zagrywkach 3-2. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/