W. Brytania/ Media: w hotelach, gdzie umieszczono imigrantów łamana jest kwarantanna
Reporterzy "Daily Telegraph" odwiedzili cztery hotele w Londynie, w których umieszczono nielegalnych imigrantów. W każdym z nich bądź ochroniarze przyznali, że nie wiedzą, kto powinien odbywać kwarantannę z powodu koronawirusa, bądź sami imigranci twierdzili, że mogą swobodnie wychodzić z pokojów lub nawet na zewnątrz po zakupy.
"Byłem na kwarantannie przez 12 dni, ale mogłem wychodzić na zewnątrz. Ochrona prosiła o numery pokoi, kiedy wychodziłeś i o podpisanie się po powrocie" - mówi jeden z migrantów w hotelu w Peckham w południowym Londynie. Zapytany, czy w tym czasie mógł wychodzić na zewnątrz i pójść do sklepu, odpowiedział: "Tak".
W innym hotelu, w Kensington w centrum Londynu, przez długie okresy nie było żadnego ochroniarza, a migranci swobodnie wchodzili i wychodzili. Gdy wreszcie pojawił się pracownik ochrony, przyznał: "Nie wiem, ilu jest na kwarantannie, czy jest to jeden, dwóch czy żaden".
W kolejnym, w Victorii, był jeden ochroniarz bez maseczki na twarzy, który nie wiedział, ile osób jest tam na kwarantannie, a w pewnym momencie przyszła jedna z zakwaterowanych tam migrantek, która zaczęła krzyczeć na personel: "Nie jestem w więzieniu, przestańcie mnie traktować jakbym była w więzieniu".
"Daily Telegraph" rozmawiał także z mieszkańcami sąsiednich budynków, którzy przyznają, że codziennie widzą przebywających na zewnątrz lub wychodzących z hoteli imigrantów, co wskazuje, że nie są tam przestrzegane zasady kwarantanny.
Gazeta pisze, że z powodu rekordowego w tym roku napływu nielegalnych imigrantów przez kanał La Manche w hotelach zakwaterowanych jest nawet do 10 tys. osób czekających na rozpatrzenie wniosków o azyl. Wszyscy z nich powinni po przybyciu odbyć 10-dniową kwarantannę z powodu koronawirusa. Według źródeł ze straży granicznej odsetek nielegalnych imigrantów, u których przeprowadzane po przybyciu testy wykazują obecność koronawirusa, waha się od 1 do 5 proc., czyli jest to wskaźnik 4-20 razy wyższy niż u powracających z zagranicy Brytyjczyków.
Tymczasem jak przypomina dziennik, wszyscy podróżni przyjeżdżający z krajów z tzw. czerwonej listy muszą odbywać w hotelach kwarantannę, za którą sami płacą i podczas której nie mogą wychodzić z pokojów, a do połowy lipca wszystkich przyjeżdżających z krajów z żółtej listy - czyli z większości państw świata - obowiązywała kwarantanna w domu (teraz dotyczy ona tylko niezaszczepionych).
"Jeśli wysyłamy ich (imigrantów) na kwarantannę w hotelach i jest ona lekceważona, to jest to kpina z systemu i kpina z innych podróżnych z krajów z czerwonej listy lub z listy żółtej plus, jak Francja. To znaczy, że jest jedna zasada dla praworządnych obywateli, a druga dla innych" - powiedział "Daily Telegraph" Tim Loughton, członek poselskiej komisji spraw wewnętrznych z ramienia Partii Konserwatywnej.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ tebe/