Tokio/tenis - Hurkacz: o zmianie rywala dowiedziałem się podczas rozgrzewki
Rozstawiony w tej imprezie z numerem siódmym Hurkacz pierwotnie miał się zmierzyć w niedzielę z 38. w światowym rankingu Węgrem Martonem Fucsovicsem. Ten jednak wycofał się z powodów zdrowotnych. W zastępstwie zmierzył się z 417. w tym zestawieniu Saville'em 6:2, 6:4.
"O zmianie rywala dowiedziałem się podczas przedmeczowej rozgrzewki. Zacząłem ją o godz. 11.30 czasu miejscowego i w ogóle rano dowiedziałem się dopiero, że gram drugi mecz na korcie nr 2. Wczoraj bowiem rozpiska na stronie olimpijskiej wskazywała, że będzie to trzecie spotkanie. A dziś przyjechałem na korty i zobaczyłem, że Karolina Pliskova, po której miałem grać, już się rozgrzewa. Więc trochę byłem zdziwiony, ale trzeba było się do tego zaadaptować. Jestem zadowolony z tego, jak to się potoczyło" - podsumował wrocławianin.
Przyznał, że nie miał już czasu na analizę taktyczną stylu Australijczyka.
"Nie wiedziałem, jak będzie grał przeciwnik. Tak naprawdę już podczas meczu musiałem obserwować go i analizować" - zaznaczył.
Przyznał też, że wolałby zmierzyć się z Fucsovicsem. Styl gry gracza z antypodów okazał się niewygodny.
"Nie jest to przyjemne, gdy twój rywal cały czas szuka piłki do ataku i nie daje złapać jakiegokolwiek rytmu. Musiałem więc czekać na swoje szanse" - analizował półfinalista tegorocznego Wimbledonu.
Jak dodał, podczas treningu odczuł panujący w Tokio upał, ale już podczas spotkania zupełnie nie zwracał na to uwagi.
"Czułem się normalnie. Poza tym te kilka miesięcy, które spędziłem w tamtym roku na Florydzie, gdzie jest praktycznie jeszcze cieplej niż tutaj, też zrobiło swoje" - zwrócił uwagę.
To debiutancki występ Hurkacza w igrzyskach. Przyznał, że czuje się na tej imprezie bardzo dobrze.
"Brakuje kibiców i tego bardzo szkoda, ale sama atmosfera i wioska olimpijska to jest niesamowite przeżycie. Przebywanie tam razem z tymi wszystkimi sportowcami" - wyliczał.
Zapytany, czy - tak jak Iga Świątek - był proszony o wspólne zdjęcie przez innych zawodników, przyznał, że zdarzyło się to kilkakrotnie.
"Ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Byli w tym gronie zarówno zagraniczni sportowcy, jak i Polacy" - dodał skromnie.
Świątek mówiła w sobotę dziennikarzom, że dopiero po przylocie do Tokio zrozumiała tak naprawdę w pełni wyjątkowość zmagań olimpijskich.
"Nie wszystko jest nowe - mamy piłki, rakiety i gramy na kortach. A tak na poważnie, to jeśli chodzi o otoczkę, wioskę olimpijską, to jest nowe wrażenie, które warto przeżyć" - przyznał wrocławianin.
Zapytany o cel na ten start Polak stwierdził, że niczym nie różni się on od każdego innego pod tym względem.
"Moim celem w każdym turnieju jest wygranie go, niezależnie od tego, czy jestem rozstawiony, czy nie. To nie jest tak, że jak jest się rozstawionym z numerem 16., to chce się odpaść w czwartej rundzie. Zawsze chce się pokonywać bariery. Tu każdy potrafi grać w tenisa i jeśli będzie miał superdzień, a ty nie najlepszy, to tego meczu się nie wygra" - podkreślił.
W drugiej rundzie będący 12. rakietą świata Hurkacz zmierzy się z Brytyjczykiem Liamem Broadym (142. ATP).
Z Tokio Agnieszka Niedziałek (PAP)
an/ krys/