Szefowa Instytutu Pileckiego w Berlinie: 30 lat po podpisaniu traktatu między Polską a Niemcami wciąż wiele wyzwań
"Nie ma pojednania bez wiedzy, świadomości, pracy nad historią na różnych poziomach, do czego niezbędna jest odpowiednia infrastruktura instytucjonalna oraz współpraca na poziomie społeczeństwa obywatelskiego" - zaznacza Radziejowska.
Mówiąc o podpisanym 17 czerwca 1991 r. "Traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między Polską a Niemcami" zauważa, że chociaż większość zapisów dokumentu stanowią ustalenia polityczne i gospodarcze, to odniesienia do historii i pojednania znajdują się już w samej jego preambule.
"Czytamy, że strony dążą do +zamknięcia bolesnych rozdziałów przeszłości+ oraz są +zdecydowane nawiązać do dobrych tradycji i przyjaznego współżycia w wielowiekowej historii Polski i Niemiec+" - podkreśla szefowa berlińskiego oddziału IP. Tłumaczy, że te sformułowania już same w sobie są interpretacją historii, określającą czym było obalenie komunizmu przez Polskę w 1989 r. ("przemianami politycznymi i gospodarczymi") oraz jaką rolę w relacjach polsko-niemieckich stanowi II wojna światowa i zbrodnie niemieckie w okupowanej Polsce ("bolesny rozdział przeszłości", który należy "zamknąć"). Dlatego Traktat stanowi ważny punkt odniesienia do analizy różnych przemian w obszarze kultury pamięci, muzealnictwa, badań historycznych w Polsce i w Niemczech - wyjaśnia.
"Początkowy okres relacji polsko-niemieckich, który przypadł na niezwykły moment w historii Europy, upadek komunizmu, odzyskanie wolności przez Polskę i zjednoczenie Niemiec, wiązał się z bardzo dużym entuzjazmem" - akcentuje Radziejowska. Opowiada, że powstało wówczas wiele cennych inicjatyw, był to początek normalizacji relacji Polski z Niemcami, także w obszarze historii.
Szefowa berlińskiego oddziału IP zaznacza, że z czasem przyszła jednak refleksja nad tym, że nie wszystko w tej współpracy dobrze działa, że brakuje w niej wielu poważnych elementów, obecnych np. w relacjach Niemiec z Francją czy Rosją. Dużym problemem jest poważny brak symetrii w programach nauczania historii - polscy uczniowie uczą się wiele o historii niemieckiej kultury i literatury, niemieccy o Polsce, w tym o historii niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej, nie wiedzą prawie nic - podkreśla Radziejowska.
W Berlinie nadal trwają ustalenia dotyczące budowy pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji podczas wojny. Brak upamiętnienia w stolicy Niemiec można skonfrontować z celebrowaniem polsko-niemieckiej relacji w Polsce - ocenia badaczka. W Warszawie upamiętniono nawet słynny historyczny gest Willy'ego Brandta, który w 1970 r. uklęknął przed pomnikiem bohaterów Powstania w Getcie - zwraca uwagę. W tym kontekście upamiętnienia pojednania ważną rolę na mapie topografii pamięci w Polsce pełniło i pełni miejsce spotkań w Krzyżowej, zapisane w historii słynną mszą pojednania w 1989 r., które jest też miejscem związanym z historią niemieckiego oporu wobec III Rzeszy - dodaje szefowa berlińskiego oddziału IP.
Tłumaczy również, że postawienie pomnika polskich ofiar w Berlinie jest nie tylko ważne dla Polaków, ale byłoby też uzupełnieniem brakującego elementu topografii pamięci Niemiec, tym bardziej, że na mapie miejsc pamięci w Berlinie pojawiają się kolejne historyczne projekty – Centrum Ucieczka, Wypędzenie Pojednanie, czy Muzeum niemieckiego Uchodźstwa.
Radziejowska przytacza też pozytywne przykłady wielu inicjatyw polsko-niemieckich, których źródłem była działalność opozycjonistów w czasach komunizmu, m.in. ważny niemiecki ruch związany z środowiskami chrześcijańskimi - Znak Pokuty. W ostatnim czasie bardzo dobrym przykładem jest współpraca między Instytutem Pileckiego, a niemieckim archiwum federalnym przy digitalizacji milionów dokumentów z czasów II wojny. To również realizacja zapisów Traktatu sprzed 30 lat, niezwykle ważna dla badań historycznych - wyjaśnia.
"Bez przepracowania historii, które nie było w Polsce możliwe w czasach komunistycznych, nie ma pojednania, tak samo nie będzie go bez szerokiej współpracy, która między Niemcami a Polską mogła się zacząć dopiero po przemianach lat 1989-91" - ocenia szefowa berlińskiego oddziału IP.
Niemcy po 1991 r. dysponowały już siatką instytucji, placówek kulturalnych, fundacji, programów wymiany młodzieży czy inicjatyw obywatelskich, w Polsce były one dopiero rozwijane. Do dzisiaj widzimy tutaj dużą dysproporcję, w Niemczech działa mniej polskich instytucji niż niemieckich w Polsce - mówi badaczka.
Po odzyskaniu wolności Polacy dopiero zyskali możliwość uporządkowania własnej historii, przywrócenia pamięci o takich wydarzeniach jak Powstanie Warszawskie czy Katyń.
"W Polsce panowało dość powszechne przekonanie, że Niemcy przeszły proces rozliczenia z własną przeszłością i przepracowały wszystkie trudne tematy" - przypomina Radziejowska. Zauważa jednak, że to właśnie w ostatnich dekadach, również po podpisaniu Traktatu, miało miejsce wiele ważnych dla niemieckiej pamięci historycznej debat, jak chociażby te dotyczące książek Daniela Goldhagena, wystawy o zbrodniach wojennych popełnionych przez Wehrmacht czy dyskusje wokół berlińskiego pomnika Holokaustu albo budowy muzeum Topografia Terroru.
Badaczka ubolewa, że w niemieckich sporach dotyczących historii Polska nigdy nie była traktowana jako samodzielny, ważny temat, a wspominano o niej zazwyczaj w kontekście Holokaustu. W ocenie Radziejowskiej niemieckie instytucje związane z pamięcią i historią czasem nieufnie podchodzą też do współpracy ze swoimi polskimi odpowiednikami. "Niemcy traktują instytucje, które opowiadają o Polskim Państwie Podziemnym czy o polskich ofiarach II wojny światowej jako potencjalne zagrożenie nacjonalizmem" - mówi szefowa berlińskiego oddziału IP. Dodaje, że taka niechęć wynika z deklarowanego przez Niemców przezwyciężenia własnego nacjonalizmu, który w niemieckiej kulturze pamięci odpowiada za największe tragedie XX w.
Radziejowska zaznacza, że w relacjach polsko-niemieckich jest wciąż zbyt mało długofalowych, stabilnych, wspólnych programów między największymi placówkami muzealnymi i historycznymi obu krajów. Akcentuje, że nie chodzi tutaj o okolicznościowe wydarzenia, ale stałą współpracę, która pozwoliłaby zbudować trwały punkt odniesienia w pejzażu kulturalnym i historycznym Polski i Niemiec, jak wystawy klasycznego malarstwa, duże ekspozycje historyczne, etc.
"Jest wiele do zrobienia, stoją przed nami poważne wyzwania, ale osiągnięcia ostatnich 20, 30 lat, współpraca między Polską a Niemcami na poziomie instytucjonalnym, jak i dorobek organizacji pozarządowych, wymiana młodzieży, praca nad podręcznikiem polsko-niemieckim, liczne programy stypendialne - to wszystko to bardzo duże sukcesy" - konkluduje dyrektorka berlińskiego oddziały Instytutu Pileckiego.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ mal/