Warszawa/ W stołecznych lokalach w południe było mało gości
W porze lunchu w lokalach w warszawskich śródmieściu ruch był niewielki. W jednym barów z hamburgerami przy ul. Złotej, który przed pandemią był zwykle oblegamy po południu przy stolikach siedziało zaledwie troje gości. Za to na barze piętrzyła się sterta z pudełkami lunchu na zamówienie. "Ludzie przyzwyczaili się do jedzenia w biurach. Zamówień mamy wciąż bardzo dużo" – powiedział jeden z pracowników.
Podobnie było w czeskiej restauracji znajdującej się w Pasażu Wiecha. W lokalu przy stoliku siedział jeden gość i czekał na zamówienie. Dostępny był co drugi stolik, o czym informują karki przyklejone do blatów. W gródku siedziało kilkoro klientów. Jedni pili piwo, inni jedli obiad. Tłoku nie było. "Jest jeszcze trochę za wcześnie. Przygotowujemy się na wieczór. Liczmy, że goście nie zawiodą" – wyjaśniła kelnerka. Zachęciła do odwiedzenia lokalu i zapewniła, że ceny się nie zmieniły.
Przed jednym z orientalnych barów w ogródku trudno było znaleźć miejsce przy stoliku. "Zapraszamy do środka" – zachęcał mężczyzna o dalekowschodniej urodzie. Goście jednak nie wchodzili. Stoliki w lokalu pooddzielane są dużymi szybami z pleksi. "Można się poczuć jak w akwarium" – skomentował mężczyzna, który zrezygnował z wejścia do środka.
W centrum niektóre lokale, w których mieściły się bary i restauracje są pozamykane. Przez zakurzone szyby widać bałagan, jakby po wyprowadzce. Obok byłego znanego pubu przy Parkingowej otwiera się nowy bar z piwami kraftowymi. "Zapraszamy za dwie godziny" - powiedział uprzejmie kelner i zachwalał barową ofertę. Podkreślił, że ceny są umiarkowane. "Życie nie znosi pustki" – powiedział zagadnięty o właśnie zamykający się obok lokal.
Od 28 maja do 5 czerwca restauracje, także te w hotelach oraz placówki gastronomiczne mogą przyjmować klientów wewnątrz swoich lokali, a nie tylko w ogródkach na świeżym powietrzu, jak to się odbywa od 15 maja.(PAP)
wnk/ mark/