Gdańsk/ 4,5 roku więzienia za spowodowanie pożaru, w którym zginęły cztery osoby (krótka)
Sąd utrzymał tym samym w mocy wyrok sądu niższej instancji.
W październiku 2020 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Eugeniusza S. na 4,5 roku więzienia. Nakazał też oskarżonemu zapłatę łącznie 140 tys. zł zadośćuczynienia dla czworga bliskich ofiar.
Apelację od wyroku sądu niższej instancji wnieśli prokuratura oraz obrońca oskarżonego.
Prokuratura domagała się zakwalifikowania czynu Eugeniusza S. jako "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, które miało postać pożaru" i wymierzenia najwyższej kary, jaką przewiduje ten zarzut tj. ośmiu lat więzienia.
Wymierzając wyrok bydgoski sąd zmienił kwalifikację prawną czynu na "sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego mieniu wielkich rozmiarach i nieumyślne spowodowanie śmierci czterech osób", za które kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat pozbawienia wolności. Obrońca zaś w swojej apelacji stwierdził, że kara dla Eugeniusza S. jest zbyt surowa.
Do tragedii doszło wczesnym popołudniem 28 października 2019 r. na poddaszu kamienicy w Inowrocławiu (Kujawsko-Pomorskie).
Jak wykazało śledztwo, pijany Eugeniusz S. nie zachował wymaganej ostrożności i pozostawił bez należytego dozoru włączone palniki kuchenki gazowej podczas przygotowywania posiłku. Doszło do zapalenia garnka, a następnie powstania pożaru i rozprzestrzenienia się tlenku węgla poza kuchnię i poza jego mieszkanie.
W następstwie doszło do śmierci kobiety i jej trzech córeczek. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną ich zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, która była spowodowana zatruciem tlenkiem węgla i niedotlenieniem organizmu.
W czasie procesu przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy Eugeniusz S. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Mówił, że był pod wpływem alkoholu i po włączeniu palników zasnął. Korzystał z kuchenki zasilanej na gaz z butli, a prąd czerpał z nielegalnego przyłączenia do sieci, bo miał odcięty dopływ z powodu niepłacenia rachunków. Oczekiwał na lokal zastępczy, bo miał orzeczoną eksmisję - też z powodu niepłacenia należności. Oskarżony przeprosił rodzinę zmarłych i mieszkańców. (PAP)
Autor: Robert Pietrzak
rop/ robs/