Ma to - zdaniem przewodniczącego MKOl Thomasa Bacha - pomóc w organizacji letnich i zimowych igrzysk: w Tokio i Pekinie za rok.

Tamayo Marukawa minister ds. olimpijskich poinformowała, że MKOl nie konsultował decyzji o zakupie szczepionek w Chinach z rządem w Japonii. Szczepionki chińskie nie uzyskały ponadto autoryzacji w Kraju Kwitnącej Wiśni, więc sportowcy tego kraju nie będą nimi szczepieni.

"Podejmujemy przed igrzyskami kompleksowe działania przeciw szerzeniu się chorób zakaźnych, także te, które umożliwią udział bez konieczności szczepień. Nie zmieniamy swojej strategii, i nie chcemy, by szczepienia były priorytetem" - powiedziała Marukawa.

Japońskie stanowisko wobec decyzji MKOl o zakupie szczepionek ma także tło polityczne. Chiny są pod presją międzynarodowej opinii publicznej ze względu na łamanie praw człowieka, w tym represje wobec liczącej ok. 10 mln osób muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej, która zamieszkuje głównie Autonomiczny Region Sinciang na północy kraju oraz mieszkańców Tajwanu. Ujgurzy są poddawani przymusowej "reedukacji" w obozach, udokumentowano liczne przypadki gwałtów na ujgurskich kobietach, powszechną inwigilację i niszczenie ujgurskich zabytków kultury.

MKOl podkreśla, że jest organizacją sportową i nie zamierza angażować się w wewnętrze sprawy Chin. Bach wyjaśniał kilka dni temu, że władze chińskie zaproponowały szefom sportu olimpijskiego „udostępnienie dodatkowych dawek szczepionek” w nieokreślonej ilości „dla uczestników” dwóch najbliższych edycji igrzysk. Przewodniczący dodał, że MKOl zapłaci za dodatkowe dawki szczepionki nie tylko dla olimpijczyków, ale też dla paraolimpijczyków.

Jednocześnie James MacLeod, jeden z urzędników MKOl powiedział, że chińska oferta "będzie dotyczyła tylko sportowców-olimpijczyków tych państw, w których chińskie szczepionki zostały zatwierdzone przez krajowe organy ds. zdrowia".

W tym tygodniu agencja Kyodo poinformowała, że rząd Japonii zdecydował, że tegoroczne igrzyska w Tokio odbędą się bez udziału zagranicznych kibiców, a decyzja jest odpowiedzią na obawy społeczeństwa oraz fakt, że pojawiają się nowe, bardziej zaraźliwe odmiany koronawirusa. Natomiast w czwartek przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Tokio 2021 Seiko Hashimoto powiedziała, że taka decyzja jeszcze nie zapadła.

Z ankiety przeprowadzonej przez dziennik "Yomiuri" wynika, że tylko 18 procent Japończyków zgodziłoby się na dopuszczenie fanów z innych krajów na igrzyska w Tokio. Innego zdania jest aż 77 procent respondentów. (PAP)

olga/ co/