Radio Opole » Interwencja Radia Opole » Posłuchaj audycji: » 'Gdyby przed tym zabiegiem, ktoś powiedział mi…
2024-11-15, 17:10 Autor: Dawid Rajwa, Krzysztof Dobrowolski /oprac. AL

"Gdyby przed tym zabiegiem, ktoś powiedział mi, że w XXI w. eutanazja zwierzęcia może wyglądać w taki sposób, to bym w to nie uwierzyła" [INTERWENCJA]

Kot Ozzy [fot. archiwum prywatne]
Kot Ozzy [fot. archiwum prywatne]
Niemal każdy, kto ma zwierzę liczy się z tym, że kiedyś nadejdzie moment rozstania. Bywają takie sytuacje, że ten moment pożegnania jest wymuszony przez proces chorobowy psa czy kota i rozsądną decyzją jest poddanie zwierzęcia eutanazji. Tak też się stało z kotem naszej słuchaczki. Ozzy chorował, cierpiał, zapadła decyzja. Nie zajęlibyśmy się jednak tym tematem, gdyby nie opowieść naszej słuchaczki Liliany Golob o tym, jak całe zdarzenie się odbyło. Słuchaczka twierdzi, że zabieg został przeprowadzony bez poszanowania prawa do dobrej, godnej śmierci.

- Złożyłam skargę do Rzecznika Dyscyplinarnego Opolskiej Izby Lekarsko- Weterynaryjnej na nieetyczny, pozbawiony empatii, wrażliwości i współczucia sposób przeprowadzenia eutanazji mojego kota - mówi Liliana Golob.

Naszą słuchaczkę zaprosiliśmy do studia, by dopytać, jak to wyglądało.

- Mój kot, który był członkiem naszej rodziny i był z nami przez 11 i pół roku, zachorował poważnie 5 tygodni przed zabiegiem eutanazji, czyli myśmy 5 tygodni walczyli o jego życie i czasami wydawało się nawet, że może nam się uda wygrać. Nie udało się. Widzieliśmy, że zwierzątko cierpi, że się dusi i że tak naprawdę to jedyną rozsądną decyzją jest poddanie tego naszego ukochanego kota eutanazji, nie było ratunku - opowiada słuchaczka.
Liliana Golob (1)
- Nie mam uwag co do konieczności przeprowadzenia eutanazji, bo sugerowali to lekarze, pokazując, że to jest bardzo poważna sytuacja. Nie dawali nam wielkich nadziei, dlatego myśmy te pięć tygodni oswajali się z taką myślą. Sami też widzieliśmy po kocie, że to już jest ten moment, w którym trzeba taką decyzję podjąć, więc co do faktu konieczności samej eutanazji nie mam uwag - opowiada pani Liliana Golob.
Liliana Golob (2)
- Kotek został poddany eutanazji 5 października. To była sobota. W poniedziałek przed tym zabiegiem byłam jeszcze w tym gabinecie, jechałam tam licząc się z tym, że być może już będzie konieczna eutanazja, dopuszczałam do siebie tą myśl. Wtedy nam powiedziano, że nie, że jeszcze nie, że dostanie duże dawki sterydów, dostanie środki przeciwbólowe i my z tą nadzieją znowu wróciliśmy do domu - opowiada pani Liliana Golob.

- W piątek, czyli 4 października weterynarz, właśnie ta, która później będzie przeprowadzała eutanazję, napadła na mnie tak bardzo zdecydowanie, mówiąc, że my przedłużamy cierpienie tego kota, że to już jest ten moment, czyli tak jakby z pretensją. I to nas też bardzo rozbiło, dlatego, że ta pani nie widziała tego dnia kota, bo przyjechałam tylko po leki - mówi słuchaczka.

- Tam leczyli różni lekarze z tego gabinetu, ale ja się tam spotykałam i też bym to chciała jasno powiedzieć, z dużą życzliwością, z dużym wsparciem, z bardzo dużą uważnością, te pozostałe panie poświęciły dla mojego kota bardzo dużo uwagi i wykazały się naprawdę dużym profesjonalizmem - podkreśla Liliana Golob.

- My już dopuściliśmy do siebie myśl, że kotka trzeba poddać eutanazji, ale było to dla mnie zaskakujące w ten dzień. To był piątek. Wiadomo, jak wygląda opieka weterynaryjna w Opolu w weekendy, nam bardzo jasno pani weterynarz powiedziała, że ten kot, jeśli my nie zrobimy eutanazji, to jemu te guzy, które miał na wątrobie, śledzionie i trzustce pękną i on będzie umierał w cierpieniu i mamy teraz sobotę przed sobą niedzielę, kiedy w Opolu trudno o pomoc weterynaryjną i wprost dowiedzieliśmy się, że jeżeli coś takiego się stanie, to mamy z Kotem jechać do Wrocławia lub do Gliwic - opowiada słuchaczka.
Liliana Golob (3)
- Zanim podjęliśmy decyzję eutanazji, zapytałam jak to będzie wyglądało i dokładnie takie dostałam zapewnienie, że dostanę pokój zapewniający prywatność, że jest premedykacja, po której kotek usypia spokojnie, dopiero podany później jest ten właściwy zastrzyk, więc ja jakby przygotowałam się na to, bo musieliśmy podjąć decyzję, czy to będzie w domu, czy w gabinecie. Nasza decyzja była, że w gabinecie też z tego powodu, że ja liczyłam na to, że ja tam zostanę otoczona opieką takich ludzi, którzy to robią, że nie będę sama z tą całą sytuacją, wszystko nam pasowało - wspomina słuchaczka.

- W rezultacie odbyło się to tak, że byłam w gabinecie, w którym były drzwi do różnych innych pomieszczeń, gdzie był harmider, głośno, inni pacjenci, inni pacjenci w poczekalni, choć tak naprawdę nie miałam uwag do innych pacjentów, ja byłam całkowicie skupiona na tym kocie, bo to nie wina tych ludzi, którzy tam wtedy byli

- Nie dostałam ani jednego słowa pocieszającego, że jakoś to razem przejdziemy, żebym tu usiadła, żebym się uspokoiła - opowiada słuchaczka. - Oprócz tego, że nie dostałam tego wsparcia, mojemu kotu został podany zastrzyk w tak bolesny sposób, że mój kot zaczął uciekać, miauczał, wspinał się po mnie. Nie byłam przygotowana na to, że ktoś zada ból mojemu zwierzęciu, o którego dbałam 11 i pół roku. To było dla mnie wstrząsające, na dodatek po zastrzyku, który podała ta pani, mój kot natychmiast stracił przytomność, czyli ja nawet nie miałam momentu na pożegnanie - opowiada pani Liliana Golob.

- To jeszcze nie jest koniec... Weterynarz dokonująca zabiegu eutanazji w pokoju obok śmiała się do upadłego, było jej tak wesoło, tak radośnie, po prostu przyjmowała tam, tak się domyśliłam jakiś pacjentów kolejnych i śmiała się w ogóle nie zdając sobie sprawę, że wszystko u mnie słychać, czyli ja żegnałam kota przy śmiechach weterynarza dokonującego eutanazji, ja tego mojego kota odłożyłam nieprzytomnego weszłam do tego gabinetu i w totalnych emocjach zażądałam, żeby one przestały się śmiać, bo za ścianą ja żegnam swojego kota, nic się nie zmieniło w zachowaniu weterynarza, weterynarz dalej się śmiał w najlepsze, następnie poinformował mnie, że przecież kot i tak jest nieprzytomny.

Na to słuchaczka zwróciła uwagę, że ona jest klientką, jest przytomna, i za to przecież niemało płaci.

- Moja sytuacja już się nie zmieni, mój kot odchodził w bólu, w strachu, przy śmiechach weterynarza dokonującego eutanazji, ale może inni ludzie mogliby uniknąć takiej sytuacji, która była naszym udziałem? - mówi słuchaczka.

Słuchaczka prosi o kontakt, jeśli podobna sytuacja spotkała kogoś także.

- Odpiszę na każdą wiadomość! Wierzę, że działając razem możemy coś zmienić! - zapewnia Lilianą Golob - zobacz profil na Facebooku.
Lilianą Golob (4)
W audycji przytoczyliśmy też wypowiedź cenionego w Opolu weterynarza z ponad 50-letnim dyplomem w tym fachu - dr Stanisława Firlika, żeby opowiedział, jak to powinno wyglądać.
Ze Stanisławem Firlikiem rozmawia Krzysztof Dobrowolski
12

Zobacz także

2024-11-27, godz. 14:50 Rolnicy walczą o dostęp do drogi krajowej 46. Są przeciwni ograniczeniom ruchu ciągników [INTERWENCJA] Rolnicy z Pakosławic protestują przeciw wykluczeniu ich transportu z drogi krajowej nr 46, która jest w trakcie rozbudowy. Podkreślają, że zablokowanie przejazdu… » więcej 2024-11-26, godz. 15:45 "Chcemy tej kobiecie pomóc, ale sami nie damy rady, bo skąd znaleźć teraz taki piec?" [INTERWENCJA] Temat to smutny, ale być może jest szansa, by został zwieńczony pozytywnym finałem. Zgłosiła go nam Patrycja Stachura, wiceprezes opolskiego oddziału Fundacji… » więcej 2024-11-25, godz. 18:10 "To jest trucizna. Jesteśmy stanowczo przeciwni truciu nas i przyrody" - mówią protestujący mieszkańcy Ligoty Dolnej… Protest przeciwko budowie wytwórni mas bitumicznych zorganizowali w piątek (22.11) mieszkańcy Ligoty Dolnej obok Kluczborka. Inwestor kupił działkę w strefie… » więcej 2024-11-22, godz. 19:19 Dramatyczne warunki życia 92-letniej mieszkanki Burgrabic. Działamy, by to zmienić [INTERWENCJA] Trudno uwierzyć, że można tak mieszkać. Okazuje się, że trudne warunki to codzienność 92-letniej mieszkanki Burgrabic, która mieszka w miejscu urągającym… » więcej 2024-11-21, godz. 15:30 Konflikt zatrudnienia lekarza, czyli kuriozum goni kuriozum [INTERWENCJA] Lekarz, który powinien być w przychodni, bo jest tam zatrudniony na etacie w ramach kontraktu rezydenckiego, jest w pracy nieobecny. Okazuje się, że jest zatrudniony… » więcej 2024-11-20, godz. 15:10 "Jest to niedopuszczalne" - mł. asp. Ewelina Karpińska o wsiadaniu za kierownicą po alkoholu [INTERWENCJA] Pięciu pijanych kierowców wpadło w ręce policjantów z Kluczborka, Wołczyna i Byczyny podczas minionego weekendu. Duży w tym udział czujnych mieszkańców… » więcej 2024-11-19, godz. 15:07 Pomoc niepełnosprawnym powodzianom - wnioski można składać jeszcze tylko do 2 grudnia. Nasz gość zwraca uwagę, że… Rober Laszuk, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół i Osób Niepełnosprawnych „Pomóżmy Im” w Lewinie Brzeskim poprosił Radio Opole o nagłośnienie faktu… » więcej 2024-11-14, godz. 15:39 Oddziały wewnętrzne pełne pacjentów. Co jest powodem i czy można temu zaradzić? [INTERWENCJA] Brakuje miejsc na większości oddziałów wewnętrznych w opolskich szpitalach. Pacjenci, którzy z SOR-ów są kierowani do przyjęcia na internę, muszą liczyć… » więcej 2024-11-13, godz. 18:08 Opole: Maszt runął. Chmielowice, Żerkowice i osiedle Dambonia poza zasięgiem. Jak to aktualnie wygląda? [INTERWEN… Kiepski zasięg w telefonie i słaby transfer w internecie – tak o swojej sytuacji mówili pod koniec czerwca mieszkańcy Chmielowic, Żerkowic, ale też abonenci… » więcej
12345
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »