Nasz gość przyznaje, że w tej kadencji, która upłynęła pod znakiem serii politycznych awantur, Kędzierzyn-Koźle jest specyficznym miastem. I dlatego nikogo nie powinno dziwić, że owi tajemniczy kandydaci awaryjni PO nie mają partyjnych legitymacji. Nie mają ich także...radni z klubu PO.
- Ja w każdym razie nie zamierzam kandydować, przez 9 lat pracy w samorządzie coś mi się udało zrobić, ale tyle się w tej rzece zmieniło, że nie chcę wchodzić do niej ponownie - mówi nasz gość.
Z dużo większym entuzjazmem opowiada o pracy na Wiejskiej, gdzie skupiła się na pracy na rzecz reformy wymiaru sprawiedliwości, brała między udział w pracach na projektem, który przywraca w sądach instytucje asesora. Jest też w zespole, który analizuje to, jak Polska realizuje wyroki Trybunału Praw Człowieka. To drażliwy temat, bo przypomnijmy, że ten unijny trybunał zwykle przyznaje rację polskim obywatelom, którzy szukają pomocy w sporze z z własnym państwem.
Naszego gościa pytaliśmy także o odrodzenie odrzańskiego szlaku i szansę na ponowne uruchomienie portu w Koźlu. - Nie wierzę w ożywienie portu, sprawy zaszły tam za daleko, został po prostu za bardzo zdewastowany - mówi Kolenda-Łabuś.
Jeśli chodzi o żeglowność Odry, jest jednak większą optymistką, przypomina, że ostatnio sejmowy Zespół Przyjaciół Odry nakłonił rząd do przywrócenia 414 mln zł przeznaczonych na modernizację środkowego odcinka Odry.
Posłuchajcie: