Nasz gość podkreślał, że samo łączenie grup nie jest niczym nowym, jednak należy robić to umiejętnie.
My jesteśmy otwarci szczególnie na małe szkoły i tam nasz biskup już od kilku lat daje zgodę na łączenie klas i nie było z tym większego problemu. Natomiast zawsze dzieje się to w porozumieniu z dyrekcją szkoły, a przede wszystkim z katechetami - tłumaczył.
Zdaniem naszego rozmówcy, zmiany w planowanym kształcie odbiją się negatywnie na procesie kształcenia młodzieży.
- Jeżeli połączymy trzy klasy: pierwszą, drugą i trzecią, to już edukacja trzech różnych poziomów w czasie jednej godziny lekcyjnej jest bardzo utrudniona. Bo to nie jest tak, że te grupy kończą edukację i wchodzą na inny poziom, bo za rok kolejna klasa do tych dwóch pozostałych dojdzie. I z dydaktycznego punktu widzenia ja nie mówię, że to jest niemożliwe, ale jest to bardzo utrudnione. Na pewno na jakości ten proces dydaktyczny straci - usłyszeliśmy.
W porannej rozmowie pytaliśmy, ile szkół na Opolszczyźnie zdecyduje się skorzystać z możliwości łączenia klas.
- W tej chwili nie było jakiegoś gwałtownego ruchu - powiedział.
Nasz gość wskazywał też, że lekcje religii kształtują nie tylko wiarę, ale i postawę młodego człowieka.
- Ja patrzę na lekcje religii jako na niezwykłą wartość w szkole, ponieważ ona wychowuje do tych najważniejszych wartości, kształtuje osobowość człowieka. Nigdy nie słyszałem opinii, że lekcja religii "robi złą robotę w szkole".
Jednocześnie ks. prof. Jerzy Kostorz przyznał, że w ostatnich latach Kościół nie wystrzegł się błędów, które doprowadziły do sytuacji, w których nawet ponad 80 procent młodzieży w dużych miastach rezygnuje z katechezy. Jednocześnie zapowiadał on, że wspólnota nie zrezygnuje z nauczania młodzieży. Lukę po zmniejszonym wymiarze nauczania w szkołach będą mogły zapełniać zajęcia w salkach katechetycznych. Przygotowania do tej formy nauczania już trwają.
- Zastanawiamy się nad tym, robimy krok do przodu. Chcemy wyjść też i bardziej pokazać, że potrzebujemy też katechezy przy parafiach. Chcemy za chwilę kształtować katechistów, świeckich katechetów, wolontariuszy, którzy przy tej parafii podejmą się dzieła ewangelizacji. To nie jest tak, że my teraz toczymy spór zero-jedynkowy z ministerstwem. Sam problem jest przez nas od dawna dostrzegany i rzeczywiście szukamy rozwiązań - zapewniał.
Zapytany o przyszłość świeckich katechetów, nasz gość wskazywał, że spora część z nich odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Niektórzy już teraz posiadają możliwość nauczania innych przedmiotów, inni dopiero je zdobywają, co pozwoli na zachowanie pracy w szkołach.