Polacy w ostatnim meczu grupowym przegrali z Włochami 1:3. Jeszcze przed tym spotkaniem obie ekipy były pewne awansu do fazy pucharowej, wynik decydował jednak o ułożeniu par ćwierćfinałowych. Sobotnia porażka spowodowała, że biało-czerwoni trafili na wyjątkowo niewygodnego dla nich rywala - Słowenię.

„Nie zagłębialiśmy się w to, z kim możemy zagrać w ćwierćfinale. Wyszliśmy na boisko, żeby walczyć i wygrać to spotkanie, co się niestety nie udało. Słowenia, ok. Myślę, że to nie ma większego znaczenia, bo z kimkolwiek byśmy tutaj nie zagrali, to od pierwszej do ósmej drużyny są tutaj ekipy, które mogą pokonać każdego. Zrobimy wszystko, żeby wygrać ze Słowenią” – zapowiedział środkowy Jakub Kochanowski po starciu z Włochami.

„Zrobimy wszystko, żeby podnieść się jak najszybciej po tej porażce, chociaż one nigdy nie są przyjemne. Nie jest to dla nas dobry moment, ale zrobimy wszystko, żeby przede wszystkim mentalnie wstać jak najszybciej i wrócić do naszej najlepszej sportowej dyspozycji” – dodał.

Rozgrywający polskiego zespołu Marcin Janusz zwrócił uwagę, że doświadczenie pomoże Polakom przepracować przegraną z Włochami i przystąpić do fazy pucharowej z czystą głową.

"Na tyle jesteśmy doświadczeni, że takie porażki nie zostają w głowach na długo. Nie wygrywa się cały czas, trzeba się szybko zresetować, każdy z nas to przeżył. Wiemy, że wszystko zaczyna się od zera. Przegraną z Włochami nie przekreśliliśmy żadnych szans, mamy wszystko w swoich rękach" - zauważył Janusz.

Rozgrywający zaznaczył, że taki sam poziom jak ten zaprezentowany w sobotę przez Włochów, czeka ich w fazie pucharowej.

„Musimy być przygotowani na to, że wszystkie drużyny od ćwierćfinału będą tak grały. Chcąc zrobić coś wielkiego na igrzyskach olimpijskich trzeba grać cały czas na najwyższym poziomie” – podkreślił.

"Słowenia to zespół, który znamy. Wiemy, że będzie w formie. Każdy tutaj przyjechał w swoim najlepszym wydaniu. Tak do tego podejdziemy. Mamy swoje argumenty, kilka razy ze Słoweńcami wygraliśmy w tym sezonie, ale to będzie zupełnie inny mecz. Na to się nastawiamy" - powiedział Janusz.

Podopieczni trenera Nikoli Grbica zakończyli fazę grupową z dwoma zwycięstwami - 3:0 z Egiptem i 3:2 z Brazylią - oraz jedną porażką. Ich gra w każdym z tych spotkań mocno falowała, w żadnym z nich nie zaprezentowali się na tak wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaili kibiców w poprzednich sezonach.

"Jak popatrzymy na te trzy mecze, to trochę +hulamy+ z naszą formą... Z Egiptem mieliśmy się zaadaptować też emocjonalnie do atmosfery, która panuje w hali, z Brazylią to było pierwsze tak ciężkie spotkanie, wygrane, więc nas to podbudowało. Z Włochami też walczyliśmy, ale oni zagrali bardzo dobrze, konsekwentnie. Może fakt, że mieliśmy już pewny awans do ćwierćfinału, spowodował, że głową byliśmy gdzie indziej. Odcinamy rozdział fazy grupowej, koncentrujemy się na ćwierćfinale" - podkreślił Semeniuk, który był jednym z najlepszych zawodników na boisku w meczu z Włochami, chociaż nie grał od początku.

"Teraz się zaczyna prawdziwe granie. Damy z siebie maksimum" - dodał.

Słoweńcy rywalizowali w grupie A, w której odnieśli komplet zwycięstw, w tym m.in. nad mistrzami olimpijskimi z Tokio, gospodarzami imprezy Francuzami 3:2.

"Miejmy nadzieję, że nasza gra spowoduje, że Słowenia będzie miała kryzys, który kiedyś w takim turnieju musi przyjść. To zespół, który od dłuższego czasu gra naprawdę dobrze. Toncek Stern załatał dziurę na pozycji atakującego i to obecnie ich lider. Będziemy się bić jak bokserzy i zobaczymy, kto pierwszy padnie na deski" - zaznaczył Semeniuk.

Przyznał, że szkoleniowiec zwrócił im uwagę, by do meczu ze Słowenią skupili się tylko na tym, co ich czeka, by nie pozwalali sobie na dekoncentrację wydarzeniami na pozostałych arenach rywalizacji olimpijskiej i tym, co się dzieje w wiosce.

"Trener od razu po meczu z Włochami powiedział nam, żebyśmy w stu procentach skoncentrowali się na tym, że gramy ćwierćfinał. Nie zaprzątali sobie głowy innymi sprawami, oglądaniem innych dyscyplin, kibicowaniem. Nie jest to łatwe, ale przyjechaliśmy tu w konkretnym celu" - powiedział przyjmujący.

Polscy siatkarze ostatni raz awansowali do strefy medalowej igrzysk olimpijskich w 1976 roku w Montrealu, gdzie wywalczyli złoto - jedyny dotychczas krążek tej imprezy. W pięciu ostatnich edycjach odpadali natomiast właśnie w ćwierćfinale. Semeniuk podkreślił jednak, że on i jego koledzy nie myślą o "klątwie ćwierćfinału".

O najlepszą czwórkę turnieju biało-czerwoni powalczą ze Słowenią w poniedziałek o godz. 9. Półfinały zostaną rozegrane w środę.

Z Paryża – Monika Sapela (PAP)

msl/ cegl/