Kosiniak-Kamysz: PSL przed laty straciło subwencję za niewielki błąd
W środę Państwowa Komisja Wyborcza powróciła do rozpatrywania sprawozdań finansowych komitetów z wyborów parlamentarnych z 2023 r. Kontrowersje budzi sprawozdanie finansowe komitetu Prawa i Sprawiedliwości; przedstawiciele rządu podnoszą zastrzeżenia dot. wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, wykorzystania mienia publicznego, finansowania spotów czy przyjęcia niedozwolonej korzyści majątkowej.
O to, czy subwencja dla PiS powinna być cofnięta pytany był w środę Kosiniak-Kamysz, który przebywał z wizytą w bazie wojskowej w podbiałostockich Karakulach. Szef PSL odpowiedział, że jest to decyzja niezależnego organu, jakim jest PKW.
Minister przypomniał jednocześnie historię cofnięcia subwencji dla PSL w 2001 roku. "Ja mam swoje doświadczenia, za niewielki błąd zapłaciliśmy (wtedy) dużą cenę" - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz powiedział, że niewielki błąd polegał na tym, że partia zamiast jednego konta, założyła dwa i na nie wpłacane były pieniądze. Jak zaznaczył, wszystkie procedury były transparentne. "Błędem było utworzenie dwóch, a nie jednego konta. Nie nielegalne drukowanie plakatów, rozklejanie ich, w tym nielegalne finansowanie. Tu wszystko było wpłacane tylko nie na jedno, a na dwa konta" - mówił Kosiniak-Kamysz.
"Za ten drobny błąd w 2001 roku na kilka dobrych lat zostaliśmy pozbawieni subwencji, musieliśmy zapłacić karę, zwrócić środki do budżetu państwa" - mówił lider PSL. Powiedział, że partia musiała wtedy zebrać 20 mln zł i wpłacić do Skarbu Państwa. Dodał, że partia nie dostała subwencji w kwocie ok. 50 mln zł, więc - jak wyliczył - była to strata 70 mln zł.
Kosiniak-Kamysz ocenił, że to niemal wyeliminowało partię z życia publicznego. "To prawie nas wyeliminowało z funkcjonowania, takiej realnej walki o głosy i działań politycznych, bo bez pieniędzy przez tyle lat bardzo trudno było funkcjonować, wszystko to pochodziło z dobrowolnych wpłat i składek członków i sympatyków Stronnictwa" - mówił. Dodał, że to jest przykład "małego błędu i wielkiej kary".
Szef PSL powiedział też, że partia "ciągle na jakimś etapie procesuje się" o tę - jak ocenił - niesłuszną decyzję, która została wtedy podjęta. (PAP)
swi/ mrr/