Jak wyjaśniło źródło agencji AP, Hezbollah przygotowuje od niedzieli część swojego arsenału "rakiet kierowanych" do użycia na wypadek ataku Izraela. Ta szyicka organizacja terrorystyczna deklaruje, że nie chce otwartej wojny z Izraelem, ale jeśli dojdzie do bezpośredniego ataku, to będzie się bronić "wszystkimi swoimi siłami".

We wtorek rakieta wystrzelona z terytorium Libanu uderzyła w boisko do piłki nożnej w miejscowości Majdal Szams na północy Wzgórz Golan. W wyniku tego ataku zginęło 12 dzieci, a ponad 30 zostało rannych.

Władze Izraela podkreśliły, że Hezbollah "przekroczył wszelkie czerwone linie", i zapowiedziały, że ugrupowanie wspierane przez Iran "zapłaci wysoką cenę" za atak na Wzgórza Golan. Libańskie media poinformowały, że już kilka godzin później, w nocy z soboty na niedzielę, doszło do nalotów sił zbrojnych Izraela na cele w południowym Libanie - bastionie Hezbollahu.

Sojusznicy Izraela, w tym USA, apelują do władz w Tel Awiwie o rozwagę. Równocześnie deklarują, że Izrael ma prawo do obrony. Jednocześnie rosną obawy, że dalsza eskalacja mogłaby doprowadzić do kolejnej wojny w regionie. Agencja AP przekazała, że Hezbollah może dysponować arsenałem nawet 150 tys. rakiet i pocisków, w tym wspomnianej broni precyzyjnej.

Wymiana ognia między armią Izraela a Hezbollahem, która trwa od początku wojny w Strefie Gazy, stale się nasila - podkreśliła agencja Associated Press. Izraelskie media zwracają uwagę, że ostrzały libańskiego Hezbollahu na północy Izraela mają coraz większy zasięg i dotykają miejscowości, które wcześniej nie były atakowane.(PAP)

awm/ mms/