To jest niezwykle udany czas dla polskiej reprezentacji, która w ostatnich miesiącach zrobiła ogromny postęp. Podopieczne Ciepłego pięły się w górę w indywidualnych rankingach, ale największym sukcesem było zakwalifikowanie się drużyny do turnieju olimpijskiego. Kobieca reprezentacja w rywalizacji drużynowej na igrzyskach po raz ostatni wystąpiła 12 lat temu w Londynie.

Przygotowania do najważniejszej imprezy czterolecia są już na ostatniej prostej. Kadrowiczki w składzie: Julia Walczyk-Klimaszyk, Martyna Jelińska, Hanna Łyczbińska i Martyna Synoradzka w ubiegłym tygodniu przebywały na konsultacji w Poznaniu, a następnie wróciły do treningów z trenerami klubowymi. W piątek rozpoczną kolejny, ostatni już etap wspólnych przygotowań w Cetniewie.

"Udało nam się zaprosić do Cetniewa reprezentację Egiptu, zawodniczki z Brazylii, Węgier i Rumunii oraz nasze juniorki i kadetki. Więc będzie to dość urozmaicone zgrupowanie. Po nim czeka nas już ślubowanie i 23 lipca lecimy do Paryża" – powiedział PAP Ciepły.

Pod koniec czerwca Polki sięgnęły po kolejny sukces – w Bazylei zdobyły dwa medale mistrzostw Europy – srebro w drużynie i Julia Walczyk-Klimaszyk brąz w turnieju indywidualnym. W drodze po wicemistrzostwo biało-czerwone pokonały m.in. Francję, z którą nie wygrały od wielu lat.

"Tak naprawdę to nikt nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz wygraliśmy z Francją. Myślę, że mogło to być nawet 20 lat temu" – stwierdził szkoleniowiec.

Jak dodał, sukces w Bazylei miał też dodatkowe korzyści. Polki awansowały na piąte miejsce w międzynarodowym rankingu, co pozwoliło im na uniknięcie w ćwierćfinale Włoszek, Amerykanek czy Francuzek. W Paryżu w pojedynku o półfinał zmierzą się z Japonią.

"Nie ukrywam, że dla nas to zdecydowanie lepszy rywal niż Włoszki czy Amerykanki. Walczyliśmy z nimi bardzo rzadko, ale ostatnio na Pucharze Świata w Paryżu wygraliśmy" – przypomniał Ciepły.

Szkoleniowiec półtora roku temu objął kadrę florecistek i miał jasno wyznaczone zadanie – awans drużyny na igrzyska. Swoją misję zrealizował, ale nie zamierza na tym poprzestawać.

"Myślę, że dziewczyny tak dobrych startów w drużynie nie miały od wielu lat. Raz tylko +wypadliśmy+ poza ósemkę, ale cały czas byliśmy w czołówce. W Paryżu, po dyskwalifikacji Francji, okazało się, że zajęliśmy drugą, a nie trzecią lokatę. Medal na mistrzostwach Europy na pewno nas nakręcił i pokazał, że jesteśmy w stanie zrobić coś wielkiego. Nie obiecuję, że zdobędziemy złoty medal, ale świadomość dziewczyn jest bardzo duża. Mamy prawdziwą liderkę w zespole – ta pewność Julki jest niezwykła. Ona wychodzi na planszę i nie patrzy, czy przegrywamy dwoma punktami, czy wygrywamy – robi swoje. Dlatego teraz mam kolejne marzenie, chciałbym zdobyć medal z dziewczynami i myślę, że jesteśmy w stanie tego dokonać" – tłumaczy.

Polska reprezentacja jest niezwykle dojrzałą drużyną – średnia wieku to 32 lata. Poza Walczyk-Klimaszyk pozostałe zawodniczki startowały już na igrzyskach. Ciepły nie ukrywa, że w szermierce doświadczenie jest niezwykle ważnym atutem.

"Wiem to po sobie. Walczyłem do 32. roku życia i w szermierce to doświadczenie dużo daje. Nie musimy tracić tyle energii na bieganie po planszy, łatwiej zadawać trafienia. To takie cwaniactwo właśnie jest wynikiem doświadczenia, które odgrywa istotną rolę" – tłumaczył.

Najbardziej doświadczoną florecistką w teamie Ciepłego jest Synoradzka, uczestniczka IO w Londynie. Ma ona status zawodniczki rezerwowej - może wystąpić tylko w turnieju drużynowym. Jak zapewniła, w żaden sposób nie zmienia to jej podejścia do treningów.

"W szermierce nie ma takiego pojęcia jak rezerwowy, bowiem w drużynie zwykle wszystkie zawodniczki biorą udział w meczach. Igrzyska tym się jednak różnią od innych turniejów, że trener nie może dokonywać tylu roszad, co na mistrzostwach Europy czy Pucharze Świata. Ma tylko jedną możliwość przeprowadzenia zmiany. Dlatego muszę być gotowa na 100 procent, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Nie ukrywam, że ostatanie starty pokazały, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowane i też nasze oczekiwania są coraz większe" – wyjaśniła Synoradzka.

Zawodniczka AZS AWF Poznań w półfinale mistrzostw Europy z Francją zmieniła Łyczbińską i pomogła reprezentacji pokonać utytułowane rywalki.

"Martyna zrobiła +plus sześć+ w dwóch walkach. Życzyłbym sobie do końca mojej kariery mieć taką zawodniczkę na rezerwie" – podsumował Ciepły.

Turniej indywidualny florecistek rozegrany zostanie 28 lipca, a rywalizację drużynową zaplanowano na 1 sierpnia.(PAP)

autor: Marcin Pawlicki

lic/ cegl/