Były gitarzysta Red Hot Chili Peppers został pozwany za śmiertelne potrącenie pieszego
Nad głową Josha Klinghoffera zgromadziły się czarne chmury. 44-letni były gitarzysta formacji Red Hot Chili Peppers, który obecnie koncertuje z zespołem Pearl Jam, został pozwany w związku z tragicznym wypadkiem, do jakiego doszło 18 marca w kalifornijskim mieście Alhambra. Amerykański multiinstrumentalista potrącił wówczas 47-letniego pieszego, Israela Sancheza, który przechodził przez oznakowane przejście dla pieszych. 10 lipca do Sądu Najwyższego w Los Angeles wpłynął pozew autorstwa córki zmarłego mężczyzny, Ashley Sanchez. Z pozyskanych przez magazyn „People” dokumentów wynika, że artysta prowadził samochód „będąc rozkojarzonym z powodu używania w tym czasie telefonu komórkowego”. Kobieta zarzuca mu, że gdy zbliżał się do pasów, nawet nie próbował zahamować, a po wypadku uciekł z miejsca zdarzenia.
Poszkodowany zmarł w wyniku rozległego urazu głowy. Jak podkreśla powódka, Klinghoffer nie został aresztowany, ani nawet przesłuchany przez policję. Sprawca wypadku nie skontaktował się przy tym z rodziną zmarłego i „nigdy nie okazał skruchy”. Kobieta domaga się procesu z udziałem ławy przysięgłych i odszkodowania, które miałoby pokryć koszty pochówku jej ojca, a także zrekompensować – przynajmniej w jakimś stopniu – stratę „najbliższego człowieka”. „Mój tata był znany jako świetny kucharz, najbardziej utalentowany w całej naszej rodzinie, a także najlepszy dziadek dla swoich wnuków, zawsze pełen miłości i radości. Jego życie zostało odebrane przez brak ostrożności osoby, która nie zadała sobie trudu, aby spojrzeć, gdzie jedzie” – czytamy w dokumentach sądowych.
Adwokat Klinghoffera, Andrew Brettler przedstawił zgoła inną wersję wydarzeń. W oświadczeniu przekazanym serwisowi TMZ podkreślił on, że muzyk nie zbiegł z miejsca zdarzenia, a poszkodowanemu natychmiast udzielił pomocy. „To był nieszczęśliwy wypadek. Po tym, jak Josh potrącił pieszego na skrzyżowaniu, od razu zjechał na pobocze, zatrzymał samochód, zadzwonił pod numer alarmowy, a następnie czekał na przybycie policji i karetki. Odkąd wszczęto dochodzenie, w pełni współpracuje z funkcjonariuszami. To był po prostu tragiczny wypadek” – zaznaczył prawnik gwiazdora estrady. (PAP Life)
iwo/ag/