"Le Monde": UE obawia się, by Francja nie straciła swej roli "motoru" we Wspólnocie
"W Berlinie, Sztokholmie, Wiedniu i Hadze uważa się, że +jeśli Francja nie zdoła się zreformować, będzie sparaliżowana+"- relacjonuje "Le Monde" wypowiedź jednego z dyplomatów. "Sparaliżowana Francja nie będzie mogła już odgrywać roli motoru" - dodaje rozmówca dziennika.
Fakt, że wybory nie przyniosły wygranej skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) wywołał ulgę, niemniej niepokój się utrzymuje. Według wyrażenia eksperta ds. europejskich z Wyższej Szkoły Handlowej w Paryżu Yvesa Bertonciniego, minął kryzys "pustego krzesła" Francji w UE w razie wygranej RN, ale pojawił się kryzys "krzesła chybotliwego".
Bez żadnej większości w parlamencie, gdzie zresztą RN uzyskało jeszcze więcej mandatów, "Francja wchodzi w okres wielkiej niepewności, a za rok (prezydent) Emmanuel Macron znów będzie mógł rozwiązać parlament" - zauważa "Le Monde".
"Z deficytem budżetowym i długiem publicznym w wysokości, odpowiednio 5,5 proc. i 110,6 proc. PKB w 2023 roku, Francja powinna w najbliższych dniach zostać poddana unijnej procedurze nadmiernego deficytu. Najpóźniej 15 października powinna przedstawić Komisji Europejskiej swój plan przywrócenia zgodności z kryteriami z Maastricht", czyli powrotu do deficytu poniżej 3 proc. i długu publicznego nieprzekraczającego 60 proc. PKB - przypomina dziennik.
Jako druga gospodarka strefy euro Francja jest "niezastąpiona" w Radzie Europejskiej, ale Macron nie jest już "śmiałym Europejczykiem", którym był wcześniej - zauważa "Le Monde". Inni przywódcy, według dziennika, "zrozumieli, że władza od tej pory znajduje się bardziej w Zgromadzeniu Narodowym (parlamencie Francji - PAP) niż w Pałacu Elizejskim".
Ponadto - jak powiedział "Le Monde" jeden z komisarzy unijnych - Macron "jest jeszcze bardziej osłabiony" końcem swej drugiej kadencji w 2027 roku, gdy nie będzie mógł już kandydować na prezydenta. Według dziennika decyzja prezydenta o rozwiązaniu parlamentu i zaryzykowaniu przejęcia władzy przez RN nie została zrozumiana. Ekspert Instytutu Delorsa Sebastien Maillard ocenił, że w rezultacie "słowo Macrona zostało zdyskredytowane".
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/