Szczyt NATO/ Brytyjski ekspert: w sprawie Ukrainy główne decyzje już zapadły
We wtorek w Waszyngtonie rozpoczyna się trzydniowy szczyt NATO. Ma on upamiętnić 75-lecie powstania Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale też przynieść decyzje w sprawie finansowego i militarnego wsparcia Ukrainy oraz potwierdzić gotowość sojuszników do obrony całego terytorium NATO. W ostatnich dniach na czołowy plan zaczęła się jednak wysuwać kondycja prezydenta USA oraz to, czy Biden będzie i czy powinien się ubiegać o reelekcję.
„Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby zawirowania polityczne w Stanach Zjednoczonych miały jakiś wpływ na decyzje dotyczące Ukrainy, ponieważ decyzje te zostały już w dużej mierze podjęte i wdrażane. Np. decyzja w sprawie 40 mld euro rocznie na finansowanie pomocy wojskowej. Po drugie, to że NATO tworzy w Wiesbaden w Niemczech nowe dowództwo koordynujące pomoc dla Ukrainy. Po trzecie, pakiet siedmiu systemów Patriot dla Ukrainy to prawie postanowione. Ponadto (prezydent) Wołodymyr Zełenski nie otrzyma w Waszyngtonie zaproszenia dla Ukrainy do członkostwa w sojuszu. To już prawie przesądzone i on już o tym wie” – wyjaśnił Shea, który obecnie związany z kilkoma instytucjami naukowymi, m.in. Królewskim Instytutem Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie i z Uniwersytetem w Exeter.
„Zatem szczyt będzie moim zdaniem dość przewidywalny” – dodał ekspert.
Odnosząc się do Bidena, Shea wyraził opinię, że podczas szczytu NATO będzie się starało trzymać kwestię prezydenta i jego kampanii wyborczej jak najdalej od samego szczytu. Zwrócił jednak uwagę, że teraz stan jest taki, iż Biden kontynuuje kampanię, a NATO nie ma żadnego wpływu na jego dalsze decyzje. Zauważył też, że rezultaty wyborów parlamentarnych we Francji są przypomnieniem, by nie przesądzać z góry żadnych wyników, i tak samo w USA mogą się jeszcze do listopada wydarzyć nieprzewidziane rzeczy.
Mówiąc o perspektywach amerykańskiej polityki zagranicznej w kontekście wyborów w USA, Shea podkreślił, że różnice w wielu sprawach między Bidenem a Donaldem Trumpem nie są aż tak duże, jak czasem się wydaje. „Niezależnie, czy wygra Biden, czy Trump, Stany Zjednoczone będą skupiać uwagę na Chinach. Są one dużym powodem do niepokoju także dla administracji Bidena, a nie tylko Trumpa. USA będą bardziej skoncentrowane na granicy z Meksykiem. Biden również chce, aby kraje europejskie spełniały cel wydatków w wysokości 2 proc. PKB, który jak wiadomo Polska dwukrotnie wypełnia, wydając 4 proc. PKB. Oczywiście w tonie, stylu, retoryce jest duża różnica między Bidenem a Trumpem, ale w polityce USA wobec krajów NATO istnieje spójność, zwłaszcza w kwestii tego, by Europa robiła więcej” – powiedział Shea.
„Mam zatem wrażenie, że tym, co musimy zobaczyć również na szczycie w Waszyngtonie, jest determinacja Europejczyków do większej współpracy między sobą w zakresie obrony. Europa będzie musiała zrobić więcej, aby wesprzeć Ukrainę finansowo, to całkiem jasne. Europa będzie musiała również zwiększyć swoją aktywność w przemyśle obronnym. Wniosek dla Europy jest więc taki, że NATO potrzebuje silniejszego europejskiego filaru. I niezależnie od tego, czy prezydentem będzie Biden, czy Trump, to jeśli jesteś rozsądnym europejskim politykiem musisz naciskać na zwiększenie europejskich wysiłków obronnych. Myślę, że to jasne. W przyszłości Europejczycy będą musieli w znacznie większym stopniu stanąć na własnych nogach” – dodał.
Jako dobry i zachęcający przykład takiej współpracy krajów europejskich w dziedzinie obrony Shea wskazał plany nowego brytyjskiego rządu, tworzonego przez Partię Pracy, do zawarcia umowy w dziedzinie bezpieczeństwa z Unią Europejską. Zwrócił uwagę, że rząd Keira Starmera zobowiązał się do podniesienia wydatków na obronność do 2,5 proc. PKB, podkreśla przywiązanie do NATO, wagę stosunków transatlantyckich, odstraszania nuklearnego, a więc z perspektywy NATO zmiana rządu nie jest żadnym powodem do niepokoju.
„Myślę, że umowa między Wielką Brytanią a UE w sprawie bezpieczeństwa ma sens, ponieważ Wielka Brytania ma duży przemysł zbrojeniowy i może przyczynić się do realizacji planów UE dotyczących zwiększenia produkcji zbrojeniowej. Oczywiście istnieje też potrzeba współpracy w zakresie walki z nielegalną imigracją, laburzyści chcą współpracować w takich kwestiach, jak zmiany klimatyczne, a bezpieczeństwo postrzegają w bardzo szerokim sensie. Wszystko, co zbliża Wielką Brytanię do Europy, będzie dobre też dla NATO, nie ma co do tego wątpliwości” – ocenił Shea.
Zaznaczył, że takie porozumienie będzie wymagało elastyczności z obu stron, ale i tak umowa z UE w sprawie bezpieczeństwa będzie dla Wielkiej Brytanii łatwiejsza niż np. nowa umowa handlowa, skoro nie chce ponownie przystąpić do jednolitego rynku ani unii celnej i nie chce swobody przemieszczania się. „Umowa o bezpieczeństwie, przy dobrej woli z obu stron, powinna być szybkim obustronnym zwycięstwem” – podkreślił ekspert.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ ap/