Konieczny: Polska nie jest gotowa być krajem, do którego przyjeżdża się za pracą
„Polska jest nieprzygotowana na to, żeby z kraju (…), z którego wyjeżdża się za pracą, stać się miejscem, dokąd się w tym celu przyjeżdża. Mamy niewydolny system, który powoduje patologie. (…) Przez lata polskie państwo nie zrobiło nic, by stworzyć skuteczny mechanizm zapraszania ludzi do pracy” – mówił w czwartek w Bielsku-Białej Maciej Konieczny.
Zaznaczył, że Polska wydaje setki tysięcy wiz pracowniczych. "Robią to urzędy wojewódzkie, które nie są w stanie zweryfikować firm zapraszających osoby do pracy, tak jak nieweryfikowane są agencje pracy tymczasowej. Później państwo polskie nie sprawdza w żaden sposób, czy osoby, które wjechały do kraju, realnie tu pracują, czy też użyły tego jako furtki do wjazdu do strefy Schengen" - mówił.
Polityk dodał, że jeśli ktoś chce zatrudnić w Polsce obcokrajowca, to „mierzy się z niebotycznymi trudnościami, niewydolnym systemem” i „wtedy zaczyna kombinować”. „W związku z tym albo daje łapówkę, albo próbuje zatrudniać nielegalnie. To są rzeczy nieakceptowalne” – wskazywał.
Jak powiedział, w naszym kraju niezbędny jest przejrzysty i wydolny system, w którym obcokrajowcy będą zatrudniani legalnie, będą mieli zagwarantowane prawa. „Potrzebujemy też tego, żeby były instytucje, które wiedzą, kto pracuje w Polsce i na jakich warunkach” – wskazał.
Magdalena Madzia, bielska działaczka związkowa, która ubiega się o mandat PE z listy Lewicy, podała przykład pracowników z Kolumbii, których do pracy w firmie przetwórczej w województwie warmińsko-mazurskim rekrutowała jedna z prywatnych agencji. Przyjechali, korzystając z wizy turystycznej. Nie powinni podejmować pracy. Za opłatą sięgającą kilku tysięcy złotych obiecywano im jednak legalizację pobytu oraz zarobki w wysokości 10 tys. zł netto. Gdy po trzech miesiącach wiza straciła ważność, ich pobyt stał się nielegalny. Zostali pozostawieni sami sobie. Wsparcie znaleźli dopiero w organizacjach pozarządowych z Bielsku-Białej.
„To problem nie tylko lokalny (…), lecz systemowy, który jest wciąż nierozwiązany. (…) W Kolumbii działa obecnie 14 polskich agencji, które ściągają osoby w bardzo trudnej sytuacji życiowej” – mówiła działaczka.
Madzia powiedziała, że w tej sprawie wystąpiła do ministerstwa pracy, urzędów marszałkowskich i Głównego Inspektoratu Pracy.
Współprzewodniczący partii Razem, poseł Lewicy Adrian Zandberg mówił zaś, że sytuacja jak ta z Kolumbijczykami jest rezultatem „udawania, że Polska nie potrzebuje racjonalnej polityki migracyjnej”. „Zastępowano rozmowę o tym, jak ma wyglądać polityka migracyjna, straszeniem” – ocenił.
Polityk podkreślił, że Polska staje się krajem, do którego się przyjeżdża za pracą. Uważa, że tym procesem należy zarządzać „w sposób rozsądny, racjonalny i zgodny ze standardami prawa pracy”. „To się – niestety – dziś nie dzieje. (…) Mamy systemową niewydolność, która kończy się tym, że Polska pada łupem nieuczciwych firm. Z tym trzeba skończyć, podobnie jak i z nieuczciwymi agencjami pracy. (…) Nadużywają systemu wiz turystycznych i łamią podstawowe prawa pracownicze, prawa człowieka” – powiedział.
Jego zdaniem dalszy brak polityki migracyjnej skazuje Polskę na „wzrost frustracji, wzajemnych pretensji i społecznego gniewu”. „Jeśli chcemy tego uniknąć, to trzeba w końcu tym procesem zarządzać. (…) Chowanie głowy w piasek, w czym celują od lat polskie rządy, brak polityki migracyjnej, brak sensownych narzędzi jej prowadzenia, prowadzi do katastrofy, której możemy uniknąć, ale trzeba nieco więcej racjonalizmu” – powiedział Zandberg.
W czwartek po południu szefowa sztabu wyborczego Lewicy Katarzyna Kotula przekazała, że w związku ze śmiercią w czwartek żołnierza ranionego w maju na granicy z Białorusią sztab Lewicy zawiesił kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik powiedział PAP, że komitet Lewicy odwołuje wszystkie wydarzenia związane z kampanią wyborczą: trasę wyborczą, konferencje prasowe i końcowy wiec. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ ann/ wus/