Uczestnicy czwartkowego spotkania w Kuchni Brata Alberta przy ul. Zielonej 3 w Lublinie podzielili się opłatkiem, a następnie zasiedli do posiłku. Na stołach znalazł się barszcz czerwony, bigos, śledzie, pierogi z kapustą i grzybami, sałatka jarzynowa, chleb i ciastka. Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc potrzebujący wchodzili grupami po kilkadziesiąt osób.

Prezes Bractwa Miłosierdzia Sylwia Niemirowska powiedziała mediom, że wśród korzystających z pomocy są osoby bezdomne, ubogie, seniorzy, matki samotnie wychowujące dzieci i migranci z Ukrainy. "To może być każdy z nas" – stwierdziła. Przyznała, że wigilii nie udałoby się przygotować bez wsparcia sponsorów. "Na szczęście ludzie mają otwarte serca i dzięki nim może się odbyć wigilia" – dodała.

Bp pomocniczy senior archidiecezji lubelskiej Mieczysław Cisło stwierdził, że podczas Wigilii Dobroci osoby, które znalazły się na marginesie życia doświadczają wspólnoty, którą "buduje nowonarodzony Chrystus". "Tak jak w Betlejem, kiedy zgromadził przy sobie najpierw tych najuboższych, osoby z marginesu życia społecznego, czyli pasterzy" – powiedział. Jak dodał, potrzebujący licznie uczestniczyli we wcześniejszej mszy świętej, co - jego zdaniem - świadczy "o głodzie Boga".

"Takie spotkania są bardzo potrzebne" – powiedział PAP Jerzy, który od ośmiu lat jest wolontariuszem w Bractwie Miłosierdzia. Zajmuje się wydawaniem paczek z żywnością, odzieży, posiłków i pilnowaniem porządku, bo czasem – przyznał – przychodzą ludzie pod wpływem alkoholu.

"Problemem części ludzi jest nadużywanie alkoholu. Oni też potrzebują rozmowy. Zwierzają się czasami niektórzy jak na spowiedzi. Historię większości tych ludzi znam. Zostaną one między nam" – powiedział wolontariusz.

Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta to znana w Lublinie organizacja charytatywna. Prowadzi m.in. schronisko dla bezdomnych, ośrodek dla uchodźców i jadłodajnię w centrum miasta, która w okresie zimowym wydaje ok. 350 bezpłatnych posiłków dziennie.(PAP)

Autor: Piotr Nowak

pin/ mhr/