Premier: część niemieckiej klasy politycznej wciąż wierzy, że da się wrócić do tzw. business as usual z Rosją
Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami premier został poproszony o próbę interpretacji polityki niemieckiej, szczególnie w kontekście inwazji rosyjskiej na Ukrainie.
"Niestety sądzę, że znaczna część niemieckiej klasy politycznej i gospodarczej, cały czas jeszcze wierzy w to, że da się wrócić do tzw. business as usual z Rosją" - ocenił szef rządu. Dodał, że do tego również do pewnego stopnia dochodzi tzw. syndrom sztokholmski, ponieważ "Niemcy zostały pokonane przez Rosję" zwyciężając nad reżimem nazistowskim.
Premier podkreślił, że przez blisko 60 lat cała niemiecka klasa polityczna, czy to SPD czy CDU, była przekonana, że dzięki tanim surowcom z Rosji niemieckie produkty będą tańsze, dlatego też starali się Rosję "obłaskawiać" i z nią współpracować.
"Taka była filozofia niemieckiej klasy politycznej" - mówił premier. "Dzisiaj CDU i Zieloni zachowują się bardzo w porządku, ponieważ starają się pomagać Ukrainie. Natomiast niestety SPD z panem kanclerzem (Olafem Scholzem) na czele, cały czas wydaje mi się, że jeszcze wierzą w to odbudowanie współpracy z Rosją" - zaznaczył.
Premier zapewnił, że chciałby żyć w pokojowych relacjach z Rosją, ale z taką Rosją, która wyznaje wartości demokratyczne oraz która chce żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami. "Niestety dzisiejsza Rosja, wczorajsza Rosja, i też ewentualna Rosja (lidera rosyjskiej opozycji, Aleksieja) Nawalnego - o ile znacie państwo poglądy tego pana, który siedzi dzisiaj w łagrze - to jest Rosja, która cały czas napawa mnie niepokojem" - powiedział.
Morawiecki był też pytany, czy polityka względem Unii Europejskiej, m.in. zgoda na mechanizm warunkowości, nie była "zbyt spolegliwa". "Zachowaliśmy się wtedy jak najbardziej racjonalnie" - zapewnił szef rządu. "Jakbyśmy wtedy wyłączyli się z KPO, załóżmy my i Węgrzy, to z ogromną satysfakcją i szczęściem w oczach, 25 pozostałych państw członkowskich UE podpisałoby sobie umowę międzyrządową i bylibyśmy całkowicie na marginesie, dzisiaj mielibyśmy bardzo drogi pieniądz na rynku" - przekonywał premier.
Podkreślił również, że żaden mechanizm warunkowości wobec Polski nie został uruchomiony. "My się go nie obawiamy z tego względu, że postępujemy uczciwie, ten mechanizm jest wymierzony w tych, którzy dopuszczają się defraudacji, krajów, w których korupcja jest na wysokim poziomie" - wyliczał. Dodał, że my nie mamy się tutaj czego obawiać. (PAP)
Autor: Daria Kania, Edyta Roś
dka/ ero/ par/