Niemcy/ Wirusolog: Omikron budzi niepokój, szczepienia nadal są bardzo ważne
„Niewiele w tej chwili wiemy o nowym wariancie” – zaznaczył Drosten podczas wywiadu udzielonego w niedzielny wieczór stacji ZDF. „Relacje o jego łagodnym przebiegu są na razie zbyt mało wiarygodne, biorąc pod uwagę około tysiąc przypadków, z którymi mieliśmy do tej pory do czynienia. Musimy zaczekać na wyniki badań klinicznych” - dodał.
„Wiadomo jednak, że ten +immunologiczny mutant+ występuje najczęściej wśród młodych ludzi w RPA, a także dotyka ludzi, którzy już wcześniej chorowali z powodu koronawirusa” – wyjaśnił Drosten i podkreślił, że trudno w tym momencie powiedzieć, jak Omikron będzie zachowywać się w kraju o większym stopniu wyszczepienia niż RPA i państwa sąsiednie. „Jedyne, co mogę stwierdzić na pewno, to lepiej się zaszczepić, wzmacniając swoją odporność i chroniąc przed poważnym przebiegiem infekcji” - podkreślił ekspert.
Drosten ocenił też podczas wywiadu, że wprowadzone na terenie Niemiec zasady 2G oraz 3 G (ograniczające dostęp do większości miejsc osobom, które nie zostały zaszczepione lub nie przechorowały koronawirusa) stwarzają na razie „dość niejasną sytuację” – nie ma bowiem podobnych doświadczeń z poprzedniej zimy, gdy nie było jeszcze szczepień. Trudno więc na razie o tworzenie modeli rozwoju i rozprzestrzeniania się tej mutacji wirusa - zaznaczył.
Wirusolog podkreślił, że politycy powinni rygorystycznie pilnować przestrzegania przepisów, szczególnie w tzw. hotspotach (miejscach, gdzie zachorowalność jest najwyższa), czyli w Saksonii, Bawarii i Austrii. Dodał, że widać tam już pierwsze efekty wprowadzonych obostrzeń, np. spadek tzw. wskaźnika R, informującego o tempie rozprzestrzeniania się koronawirusa. „Aby zmniejszyć liczbę przypadków, trzeba osiągnąć poziom 0,7 (wskaźnika R). Dopiero to pozwala uspokoić sytuację na oddziałach intensywnej terapii” – podkreślił Drosten.
Dodał, że dobrą wiadomością jest to, że spada odsetek osób zakażonych, wymagających pomocy respiratora. „To pokazuje, że szczepienia przypominające powoli zaczynają działać. Ale ten proces jest wciąż zbyt wolny, ludzie nadal trafiają na oddziały intensywnej terapii” – podkreślił ekspert.
Marzena Szulc (PAP)
mszu/ fit/ tebe/