Tunezja/ Głowa państwa dekretami wzmacnia władzę prezydencką
Saied zagarnął od 25 lipca całą władzę w kraju po tym, jak zdymisjonował rząd premiera Hiszama Meszisziego, zawiesił parlament, przejął władzę wykonawczą, co jego wrogowie określili jako zamach stanu. Tłumaczył, że musiał to uczynić w związku z ogólnokrajowymi protestami związanymi z kryzysem gospodarczym i sanitarnym.
W dekrecie podano, że "prezydent sprawuje władzę wykonawczą z pomocą rady ministrów z szefem rządu na czele. Prezydent Republiki przewodniczy radzie ministrów i może mianować jej szefa".
W ciągu ostatnich tygodni Saied znalazł się pod rosnącą presją ze strony czołowych tunezyjskich polityków i zachodnich donatorów, aby wyznaczył nowego premiera i wyjaśnił, jak zamierza wyprowadzić kraj z kryzysu.
Prezydent zapowiedział też, że powoła komitet, który zajmie się zmianą systemu politycznego. Dodał, że działalność parlamentu pozostanie zamrożona, podobnie jak immunitet deputowanych.
Przewodniczący parlamentu Raszed Ghannuczi i jednocześnie szef umiarkowanej islamistycznej partii Ennahda, największego opozycyjnego ugrupowania w parlamencie, natychmiast w środę określił działanie Saieda jako anulowanie konstytucji i odrzucił je. W lipcu po zawieszeniu parlamentu oskarżył prezydenta o przeprowadzenie "przewrotu przeciwko rewolucji i konstytucji".
Wielu Tunezyjczyków przyjęło działania prezydenta z entuzjazmem, licząc na silne działania przeciwko korupcji i bezkarności.
Tunezyjczycy w 2011 roku podczas Arabskiej Wiosny wyzwolili się spod autokratycznych rządów generała Zajna al-Abidina ibn Aliego, wprowadzając w kraju system demokratyczny, który nie przyniósł jednak dobrobytu gospodarczego. Lata paraliżu politycznego, korupcji, podupadających służb państwowych i rosnącego bezrobocia zniechęciły Tunezyjczyków do panującego systemu politycznego, a pandemia koronawirusa pogłębiła społeczne niezadowolenie. (PAP)
jo/ kib/