Okazało się, że większość sił parlamentarnych była bardziej gotowa do destrukcji państwa, niż do działania na jego rzecz - powiedziała liderka lewicy Kornelija Ninowa. Dodała, że kraj stoi na progu kolejnych, trzecich z rzędu wyborów parlamentarnych, ale problematyczna pozostaje kwestia ich terminu.

Według Ninowej nowe głosowanie najlepiej byłoby połączyć z wyznaczoną na 14 listopada pierwszą turą wyborów prezydenckich. W zeszłym tygodniu prezydent Radew w chłodnym tonie wypowiadał się na temat łączenia dwóch rodzajów wyborów w jednym dniu. W niedzielę dopuścił jednak taką możliwość uznając, że wiązałoby się to z mniejszymi kosztami.

Centralna Komisja Wyborcza podała, że wybory parlamentarne można przeprowadzić zarówno równocześnie z wyborami prezydenckimi, jak i oddzielnie. W pierwszym wypadku trzeba będzie kupić 2 tys. dodatkowych maszyn do głosowania o wartości kilkudziesięciu milionów euro.

Jak na razie prezydent nie poinformował kiedy rozwiąże parlament i rozpisze nowe wybory. Jego decyzja zależy od nowelizacji budżetu, nad którą w atmosferze kłótni i skandali pracuje parlament. We wtorek przyjęto dwie sprzeczne decyzje w sprawie podwyżki emerytur. "Parlament wymyślił sobie jakieś przychody, by w okresie przedwyborczym rozdawać pieniądze. To rozsadzi budżet" - skomentował minister finansów Asen Wasilew.

Zdaniem obserwatorów, istnieje niebezpieczeństwo, że powtórzą się wyniki wyborów z 4 kwietnia i 11 lipca, kiedy do parlamentu weszło sześć skłóconych ze sobą ugrupowań, które nie były w stanie ze sobą współpracować i stworzyć koalicji.

Bułgaria jest jedynym obok Holandii państwem UE, który nie przedstawił w Brukseli swojego Krajowego Planu Odbudowy w ramach europejskiego funduszu odbudowy gospodarczej po pandemii Covid-19. Nie wiadomo jak zakończy się głosowanie nad nowelizacją tegorocznego budżetu Bułgarii, a do końca roku prawdopodobnie nie rozpoczną się prace nad budżetem na 2022 rok.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ adj/ ap/