W listopadzie ubiegłego roku amerykańskie wojska lądowe połączyły dowództwa odpowiedzialne za operacje w Afryce i Europie w jedno nowe dowództwo, na którego czele stanął czterogwiazdkowy generał. Siedzibą nowego dowództwa (US Army Europe and Africa - USAREUR-AF) jest Wiesbaden, gdzie wcześniej mieściło się dowództwo europejskie US Army; żołnierze, którzy służyli w dowództwie afrykańskim we włoskiej Vicenzy, utworzyli tam Southern European Task Force-Africa (SETAF-AF). Częścią reorganizacji wojsk lądowych USA jest także reaktywacja dowództwa V Korpusu, którego wysunięte europejskie stanowisko dowodzenia ulokowano w Poznaniu.

"Ta zmiana pozwoli wojskom lądowym USA zwiększyć zaangażowanie w sprawy bezpieczeństwa Europy i Afryki. Ta konsolidacja to przykład, jak US Army się modernizuje, jak się zmieniamy, byśmy byli w stanie myśleć regionalnie, w tym przypadku w skali całej półkuli, a nie sztucznie dzieląc problemy według podziałów administracyjnych" – powiedział w telefonicznym briefingu zorganizowanym przez Departament Stanu stojący na czele nowego dowództwa gen. Christopher Cavoli.

"Ale to nie tylko konsolidacja dowództw. To także konsolidacja naszych zdolności w Europie i Afryce. Sprawy europejskie i afrykańskie są nierozerwalnie złączone. Myślę, że wielu naszych sojuszników w Europie się z tym zgodzi. Ścisłe więzi geograficzne i ekonomiczne między obu kontynentami oznaczają, że regionalne problemy bezpieczeństwa, jeśli zostaną zaniedbane, szybko rozprzestrzenią się z jednego obszaru na drugi. Ta konsolidacja pozwala na większą synchronizację operacji w Afryce z naszymi europejskimi sojusznikami z NATO, z których wielu ma obawy i interesy związane ze stanem bezpieczeństwa w Afryce" – dodał.

Zaznaczył, że fuzja dowództw pozwoli także na sprawniejszy przerzut wojsk między Europą i Afryką, co usprawni też reagowanie w razie kryzysu.

Doskonaleniu współdziałania sił USA z partnerami z Afryki i niektórymi państwami NATO ma służyć ćwiczenie African Lion ’21. Zastępca Cavoliego, dowodzący wojskami amerykańskimi w południowej Europie (US Army Southern European Task Force) gen. dyw. Andrew Rohling przypomniał, że edycja tego ćwiczenia planowana na ubiegły rok została odwołana z powodu pandemii. "W tym roku zaplanowaliśmy je elastycznie, tak, by dostosować się do tego, w jakim punkcie cały świat i każde poszczególne państwo będzie w walce przeciw COVID-19" – powiedział Rohling. W African Lion ma wziąć udział 20 tys. żołnierzy – w tym 10 tys. z USA. Ćwiczenie ma się odbyć w Maroku, Senegalu i Tunezji. "Jeśli między obecnym czasem i czerwcem, kiedy ma się odbyć, nadal będziemy się zmagać z wyzwaniami pandemii, możemy odpowiednio zwiększyć lub zmniejszyć skalę" – zaznaczył.

Cavoli przypomniał, że zaangażowanie armii USA w Afryce polega z jednej strony na wsparciu dla sił zwalczających terroryzm, z drugiej na budowie zdolności z krajami partnerskimi. Rohling wskazał na szkolenia w udaremnianiu ataków z użyciem improwizowanych ładunków wybuchowych prowadzone w całej Afryce, szkolenia medyczne, logistyczne, saperskie i z dowodzenia. "Używające przemocy organizacje ekstremistyczne, takie jak asz-Szabab, Boko Haram i inne ciągle są zagrożeniem. To brutalny, mający duże zdolności wróg, który zaplanował i dokonał wielu ataków na afrykańskich obywateli, członków sił zbrojnych USA, siły międzynarodowe i cywili jak ambasador Attanasio" – powiedział Rohling, nawiązując do ataku, w Demokratycznej Republice Konga, w którym zginęli włosi dyplomata i towarzyszący mu karabinier.

Odnosząc się do pytania, czy na plany US Army w Afryce ma wpływ rosnąca obecność wojskowa Rosji w Afryce, zwłaszcza w Libii, RŚA i Sudanie Cavoli powiedział: "W działaniach, operacjach i inwestycjach US Army w Afryce chodzi o interesy Stanów Zjednoczonych i interesy, które dzielimy z naszymi partnerami w sprawach bezpieczeństwa. Chodzi o nas i o Afrykę, nie chodzi o nikogo innego" – dodał generał.(PAP)

autor: Jakub Borowski

brw/