Nysanie bez całodobowej apteki. Sytuacja ma się poprawić od poniedziałku
Z początkiem przyszłego tygodnia do Nysy wraca całodobowa apteka. To będzie jednak jedyna placówka w powiecie pracująca w godzinach nocnych.
Problem zaczął się około 2 tygodni temu, gdy apteka przy ulicy Piłsudskiego skróciła godziny pracy. Od tego czasu, pacjentom, którzy po 22:00 muszą pilnie wykupić leki, pozostaje czekanie do rana lub wizyta w Grodkowie czy Prudniku, o ile w tym drugim mieście danego dnia jest apteka pełniąca nocny dyżur. Władze powiatu znają problem, jednak tłumaczą, że w tej sytuacji trudno było jemu zapobiec. Starosta Andrzej Kruczkiewicz zapowiada jednak, że placówka wznowi całodobową pracę od nowego tygodnia.
- Dolnośląska Grupa Apteczna poinformowała nas, że ze względu na braki kadrowe nie jest w stanie zapewnić na okres tymczasowy sprzedaży dla mieszkańców powiatu nyskiego. Ostatnio jednak uzyskaliśmy pismo, w którym poinformowano nas, że sprawa wraca do normalności z dniem 18 maja - wskazuje.
Jednocześnie starostwo, zapytane o dalszy rozwój sytuacji na terenie powiatu, wskazuje, że na razie nie widać perspektyw na to, by nocne dyżury mogły powrócić do Głuchołaz, Paczkowa, czy Otmuchowa. Zdaniem starosty, wpływ na taki stan rzeczy mają między innymi czynniki ekonomiczne, którymi kierują się właściciele placówek. Samorządowiec wskazuje ponadto, że problem trapiący coraz więcej powiatów w Polsce wymaga interwencji ze strony rządu.
- Dolnośląska Grupa Apteczna poinformowała nas, że ze względu na braki kadrowe nie jest w stanie zapewnić na okres tymczasowy sprzedaży dla mieszkańców powiatu nyskiego. Ostatnio jednak uzyskaliśmy pismo, w którym poinformowano nas, że sprawa wraca do normalności z dniem 18 maja - wskazuje.
Jednocześnie starostwo, zapytane o dalszy rozwój sytuacji na terenie powiatu, wskazuje, że na razie nie widać perspektyw na to, by nocne dyżury mogły powrócić do Głuchołaz, Paczkowa, czy Otmuchowa. Zdaniem starosty, wpływ na taki stan rzeczy mają między innymi czynniki ekonomiczne, którymi kierują się właściciele placówek. Samorządowiec wskazuje ponadto, że problem trapiący coraz więcej powiatów w Polsce wymaga interwencji ze strony rządu.