Andrzej Buła, marszałek województwa opolskiego - Śledzimy negocjacje w sprawie kolejnego okresu unijnego programowania i jesteśmy w nie bardzo zaangażowani. Przede wszystkim jednak pilnujemy obecnej perspektywy finansowej. Uzyskaliśmy 56 milionów euro rezerwy wykonania, te pieniądze już podzieliliśmy, w tym tygodniu negocjowaliśmy także pewne przesunięcia, takie już ostateczne. 10 mln euro więcej przeznaczymy na wymianę pieców w ramach walki ze smogiem, kolejne 7 mln euro przeznaczymy na tak zwane strategie niskoemisyjne, przesunęliśmy także pieniądze w ramach pożyczek dla przedsiębiorców z działań obostrzonych różnymi wymaganiami i procedurami typu innowacje czy odnawialne źródła energii po prostu na wspieranie przedsiębiorczości. Łatwiejszy pieniądz dla przedsiębiorców - mówił w rozmowie "W cztery oczy" marszałek Andrzej Buła.
Jak wylicza nasz gość, około 30 milionów euro przesunięto w Europejskim Funduszu Rozwoju, a kolejne 14 mln euro w sferze projektów dotyczących rynku pracy, edukacji i opieki.
- Zaczynaliśmy negocjacje pięć lat temu z unią przy bezrobociu na poziomie nawet 18 procent w niektórych powiatach, dziś tego bezrobocia praktycznie nie mamy kogo wspierać, jeśli chodzi o te osoby najbardziej oddalone od rynku pracy. Dlatego Komisja Europejska pozwoliła nam przesunąć te 14 milionów euro przeznaczyć na inne cele, takie jak przedszkola czy opieką nad seniorami. W tym kolejne 12 milionów złotych na szkolnictwo zawodowe, bo to, co robimy w tym zakresie, jest bardzo wysoko oceniane przez Brukselę - mówił Buła.
Naszego gościa pytaliśmy także o to, na jakie unijne dotacje może liczyć Opolszczyzna w kolejnym okresie programowania. Na dziś wygląda na to, że Polska może otrzymać nawet 23 procent mniej niż w latach 2014 - 2020.
- Mam nadzieję, że nasz rząd będzie bardzo mocno walczył o kształt unijnego budżetu i będzie się sprzeciwiał tak duże zmianie alokacji. Pierwotnie sobie wyliczyliśmy według pewnych wskazań, że dostaniemy w województwie opolskim 750 milionów euro, a - przypomnijmy - mieliśmy 950 milionów euro. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli mniej pieniędzy, ale propozycja fińska, którą zakwestionował premier Mateusz Morawiecki, jest na poziomie 718 milionów euro - wyliczał nasz gość.